Byłem wczoraj porozmawiać z moją ukochaną 90-letnią Ciocią. To radosne wrażenie rozmowy ująłbym słowami “bez rozmowy z babciami, dziadkami, starymi ciociami i wujkami byłbym jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący”.
Miłości, radości i mądrości nie nauczyłbym się gdybym ich “olewał” i nazywał ich głupcami. Skąd ta pewność, ponieważ ktoś kto przeżył kilka wojen, długie życie rodzinne i zawodowe ma większy bagaż doświadczeń ode mnie. Czy z wszystkimi pogladami starszego człowieka należy się zgadzać? Na pewno należy się w nie wsłuchać, a następnie samemu przemyśleć i przetrawić, tak aby ubogacić się wewnętrznie. Często mówimy, że nasi dziadkowie są nudni, nadpobudliwi itd. Tylko czy wtedy zdajemy sobie sprawę z tego, że my będziemy kiedyś tacy sami, że będziemy apodyktyczni i marudni…
Gdybym nie rozmawiał ze starszymi, nie znajdował dla nich czasu, nie pochylał się w miłosierdziu nad łożem ich boleści, byłbym jak miedź brzęcząca i cymbał brzmiący – nieznałbym miłości. Bo jak tu kochać kogoś młodego dziewczynę lub chłopaka, prawić mu piękne słowa, skoro on wkrótce (w perspektywie krótkiego życia ludzkiego) zestarzeje się, a wtedy też będę chciał go kochać, nawet jeśli będzie marudny, bo czyż ja nie jestem marudny???