Zaiste rozwaga to czy głupota?
Móc walnąć pięścią w stół, móc zaprzeczyć całemu własnemu dotychczasowemu zaangażowaniu, móc powiedzieć prawdę “prosto z mostu”. Po chwili wahania, spróbować po raz ostatni(!!!) wysilić szare komórki, aby podejść cwanego lisa. Plan wymyślony bliski ideału. Pojawia się pytanie czy po raz kolejny didaskalia sztuki nie pozostaną martwą literą kredowego papieru? Bo w zasadzie dla kogo ten trud: dla własnej pychy, niedościgłej idei, czy też uszczęśliwiania znajomych na siłę…
Być na dwóch biegunach: widzieć blask słońca i spotykać ludzi, którzy słońca nie poznali… Jak im to słońce ukazać, jak w ich wnętrze wpuścić ten promień piękna radości…
Wiara góry przenosi, oby tym razem to się dokonało…