Wczoraj rozpoczęły się Dni Muzyki Organowej. Na początek wysłuchałem wspaniałego koncertu kantorów wrocławskich wykonujących motety J.S.Bacha, oraz psalmy H.Schutza i J.Pachelbela. Teraz czekają na słuchaczy perełki muzyki organowej.
Być może sama nazwa “koncert organowy” jest dla wielu osób odstraszająca i przerażająca, stwarzając jakby wizję niedostępnej uczty dla znawców. Zaręczam, koncert organowy jest “tylko” poszerzeniem bogactwa oprawy liturgicznej, i wysłuchanie choć jednego takiego koncertu nie stanowi zagrożenia dla zdrowia 😉
Polecam uwadze program i cennik koncertów…
*Koncert organowy….*
Hmmm, zagrożenia dla zdrowia to raczej nie stanowi, może za to na przykład zasugerować niejednemu proboszczowi, że organy trza remontować i o nie dbać!!! :))))) Koncerty, a zwłaszcza organowe odchamiają i – wbrew pozorom – nawet rozweselają!!! Gorąco polecam!!!
*Do Pabla*
rozweselają? Co przez to rozumiesz?
*dusza*
może dusza się weseli:).
*Kapelanie!*
hmmm, jak by to wytłumaczyć – jak gram koncert organowy w kościele, i jak wszystko się uda fajnie zagrać to po pierwsze – ja jestem szczęśliwy, że kogoś ukulturalniłem, po drugie, że mi się dobrze zagrało na Chwałę bożą i pożytek ludzi, po trzecie, że się rozwijam muzycznie… A ludzie – pewnie też po takim koncercie im coś w cuszy gra – wbrew pozorom literatura organowa jest BARDZO ciekawa!!! Pamiętam po jednym z moich koncertów ciotka z wujkiem przyszły i wujek mówi: “Ale super byłe ten ostatni utwór – taka odyseja kosmiczna!” (Była to “Svatebni toccata” czeskiego kompozytora współczesnego, Otmara Machy). Więc można, jak się chce, nawet z koncertu organowego wynieść jakiś pożytek… O to mi mniej więcej chodziło……. Pozdrawiam Kapelana, Jarka i całą resztę 🙂
*aha, jeszcze jedno…*
właśnie, byłbym zapomniał! Koncerty w kościołach – najczęściej organowe właśnie – to często jedyny sposób dotarcia z tak zwaną “wysoką kulturą” do bardzo szerokiego grona osób!!! Więc do tamtego mojego wywodu dochodzi jeszcze ten argument – powiedziałbym “misyjny” 😉
Pozdrawiam! P.