W górach gdy mogę coś zrobić (spacer, zakupy), ku zgorszeniu ogółu, wstaję prawie o świcie.
W domu gdy mam pójść do pracy, ku zgorszeniu ogółu, zdarza mi się regularnie zaspać – tak jak dzisiaj.
Czy ja w ogóle czynię coś, co daje radość, a nie gorszy? Ech życie, słabiutki jestem… żaden ze mnie Strong Man. Ale z drugiej strony, przynajmniej codziennie mam się z czego pośmiać, bo moje zachowanie to nieprzerwane pasmo powodów do śmiechu.
Najbardziej bawi mnie, moja wrodzona powaga 😉 Podobno wszyscy już w nią uwierzyli, prawda Maku?
Błogosławieni, którzy się śmieją z samych siebie, albowiem nigdy nie zabraknie im powodu do śmiechu.
(ks.Tadeusz Fedorowicz)
*śmiech*
to może w kategorii śmiechu staniesz w konkury z Pudzianowskim? 🙂
*oj ;-)*
Nigdy nie byłem Strąk Man’em jak rzeczony Pudzianowski dla zainteresowanych [http://www.pudzian.pl/]. No i chyba Pan Michał Strąk też mym idolem nie był.
Ale trzeba próbować, zaraz zdejmuję koszulkę, staję przed lustrem i liczę żebra, tfu patrzę na bicepsy, hahaha
“Czy ja w ogóle czynię coś, co daje radość, a nie gorszy?” – ale Jarek: coś na pewno daje TOBIE samemu powody do radości! 😉
*hehe “zgorszenie”*
daje mi radość, bo dzięki temu jest dużo śmiechu 🙂 A radość daje mi bycie sobą i to, że tak prozaiczne rzeczy jak wczesne wstawanie mogą innych dziwić.
Radość daje mi także bycie niezauważonym, no ale o tych chwilach nie mogę pisać, niech pozostaną niezauważone :-)))