Czy polski Kościół jest przygotowany do zetknięcia się z Europą, w której wiara coraz bardziej jest kwestią wolnego wyboru, a nie rodzinnej tradycji?
W krajach zachodnich sobór, oprócz wielkich osiągnięć, miał także negatywne konsekwencje – płytkie i nieprzemyślane ekstrawagancje. Reakcją na nie stał się integryzm oraz podział na katolicyzm wysoki i niski. U nas – dzięki wielkim mężom: kardynałom Wyszyńskiemu i Wojtyle – tych błędów nie popełniono. Starsza kobieta z zapadłej wioski nie musi czytać Pascala, żeby dojść do zbawienia. Może być dużo świętsza niż ci, którzy przeczytali całego świętego Tomasza z Akwinu czy Rahnera. Te dwie dopełniające się twarze religijności uosabia Jan Paweł II. Rozmawia o teologii i ekumenizmie, filozofii i literaturze, a potem idzie do maleńkiego ogródka na dachu, by odprawić majówkę. Przychodzą siostry zakonne pracujące w kuchni, które zresztą nabożeństwu przewodniczą, biskup Dziwisz, paru gości. Odbywa się bardzo polskie, wiejskie nabożeństwo na “dachu świata” i trudno się oprzeć poczuciu, że jest w tym coś mistycznego. Kościół ma wiele twarzy, lecz wtedy widzę ich syntezę.
Trzeba też docenić rolę kultury masowej, byle to była dobra kultura. Bo kiedy Arka Noego śpiewa, że: “taki gruby, taki chudy może świętym być”, to mamy do czynienia z dokładnym streszczeniem piątego rozdziału konstytucji soborowej “Lumen Gentium” o powszechnym powołaniu do świętości! Gdybym to ja miał tłumaczyć młodzieży, że sobór watykański w kwestii świętości… etc., efekt byłby nieporównanie mniejszy.
O duchu Europy w TP