Znaki czasów, smutne zagubienie zasad moralnych:
1) wczoraj wracając z ćwiczenia widziałem, przy płocie ogrodzonego składowiska materiałów budowlanych, porzucony 10-litrowy pojemnik z białą emulsją, złodziej porzucił w trakcie ucieczki,
2) wczoraj w pobliskiej szkole złożono nowe zabezpieczone rury do przesyłu wody pitnej, dzisiaj w nocy wandale zerwali wszystkie zabezpieczenia, tak więc rury będą już brudne,
3) dzisiaj rano okazało się, że złodzieje ukradli w nocy nowe skrzydło drzwi wejściowych do mojego wieżowca. Teraz psy mają gdzie się załatwiać, a złodzieje o jedne drzwi mniej. Dobrze, że to nie środek zimy.
Pamiętam rok stanu wojennego i lata następne, gdy na mojej ulicy stały kontenery z mlekiem w butelkach, nie było roznosiciela, ale nikt tego mleka nie kradł!!! Podobno były to czasy zepsucia moralnego… Jak nazwać więc czasy współczesne???
Bardzo smutno mi dzisiaj, bo na złodziejstwo i wandalizm, lub prosto mówiąc bezsensowną głupotę nie znajduję odpowiedzi. NIE KRADNIJ, NIE NISZCZ zdawać by się mogło proste słowa i zasady…
*czasy*
takie nastały. Kiedy zapytałem śmiecącego na korytarzu szkolnym chłopca, dlaczego rzuca papierki na podłogę, powiedział mi – “komuś za to płacą, żeby sprzątał, naprawiał itp”. Jeśli chodzi o kradzieże, to kiedyś chyba bardziej bano sie kary…
*kodeks zawodowy*
Z pewnością masz rację, mnie się przypomina w takich chwilach refleksji opowiadanie lwowskiego batiara. A było to mniejwięcej tak:
“Przed wojną Panie to jak ktoś był z mojej dzielnicy, to bym go nie okradł, wiadomo rodzina.
Za komuny Panie to jak ktoś był z mojej ulicy, to bym go nie okradł, wiadomo rodzina.
A teraz Panie, wstyd mówić, sąsiada okradam i rodzinę, bo rodziny już nie ma.”
Myślę, że z jednej strony bano się kary, a z drugiej tego co powiedziałoby środowisko, otoczenie. Dzisiaj coraz rzadziej przejmujemy się tym co ludzie powiedzą, złodzieje też.