Byłem wczoraj po raz pierwszy, na weselu w Kanie Galilejskiej. Ślub mojego Przyjaciela, okazał się cudem urealnienia tej pięknej ewangelicznej opowieści. Wszystko zgadzało się z opisem, wesele odbywało się nie w Sierpniu, choć w Polsce. Była wspaniała atmosfera miłości, radości i tanecznej życzliwości.
Kiedy myślę o tym jaki miałby być mój ślub, to chciałbym aby był dokładnie taki, jak ten wczorajszy oparty na miłości, Sakramencie Małżeństwa i uczcie weselnej.
PS
Najważniejsze, Państwo Młodzi nie zapomnieli o tych co przyjść nie mogli i sami pojechali się podzielić swoją radością. Bo czyż jest coś większego niż dzielenie się radością z wszystkimi, i pomnażanie w ten sposób radości.