Gdyby życie było jedną wielką tragedią, to czyż nie warto byłoby doczytać jej do końca…
Gdyby życie było jedną wielką tragedią, to czyż nie warto byłoby odwiedzić Hamleta…
Gdyby życie było jedną wielką tragedią, to czyż nie warto byłoby ryzykować pod szubienicą…
Tragedia to czy nie tragedia, to życie?
Bo jak tu nie żyć w przekonaniu tragedii, gdy jedni są Pijani bogiem, a inni znowuż to Szaleńcy Boży…
Gdzie mieszka odwaga tam i ryzyko… czy to aby nie jest właściwe pytanie o tragedię?
ksiazka “szalency…” to omowienie poprzez wspolczesny pryzmat zagadanienia “janowej” “nocy ducha”
czy to miales na mysli wspominajac ks.Efraima?
*Małgosiu*
miałem na myśli ten kontekst “Szaleńców Bożych” oczywiście z odniesieniem do tej wspaniełej trójki: św. Teresa z Lisieux, św. Jan od Krzyża i św. Ignacy Loyola.
Szaleńcy Boży jako ludzie szaleni miłością Boga: “Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć.” (1 Kor 1,27)
Dla tych co z boku to szaleństwo jest postrzegane jako ludzka tragednia tych szaleńców.