Rosło sobie drzewo na placu zabaw. Wokół drzewa bawiły się dzieci… zawsze panował tam spokój i atmosfera dziecinnych psot…
Pewnego dnia złowieszczy pomruk zaczął nadciągać od południa, dzieci rozbiegły się we wszystkich kierunkach, pędząc co sił – w ich małych nóżkach – do Mamy i Taty…
Pozostał tylko jeden dzieciak, który zaczął wspinać się na drzewo… Gdy po przejściu burzy, został odnaleziony, odratowany i ogrzany z zimna, zadano mu pytanie: “dlaczego wdrapałeś się na wierzchołek tego niedostępnego drzewa, przecież to takie niebezpieczne”…
Dzieciak odpowiedział z rozbrajająca prostotą “bo Mama mówiła, że gdy nadciąga strach to trzeba być bliżej Nieba”…
*dobre!*
To znakomity przykład małej formy literackiej. Gratuluję!
*”Człowiek i pies. Zwierzę nie jest rzeczą”*
“Człowiek przyszedł z psem do domu. Umył się, przebrał. Położył się. Włączył telewizor.Wyłączył go. Usłyszał śpiew ptaka i szczekanie psów w pobliskim schronisku. Spojrzał w okno i długo patrzył na kołysany wiatrem wierzchołek drzewa, na którym ptak uwił sobie gniazdo. Człowiek uśmiechnął się. Wstał z łóżka. Usiadł przy stole. Na białej kartce papieru napisał:
Człowiek.
Przyjrzał mu się. Kartka papieru odezwała się szumem starego lasu, pomrukiem ukrytych w mroku korzeni, krzykiem ptaka, podmuchem wiatru, głosami z tataraku.
Poczuł ciepło. Pies ułożył się u jego stóp i ogrzewał mu nogi. Ciepło rozchodziło się po całym ciele, po całym mieszkaniu, po całym mieście…”