…Nagle ujrzałam Pana Jezusa w Majestacie wielkim, który mi powiedział te słowa:
– Córko Moja, jeżeli chcesz, stworzę w tej chwili nowy świat piękniejszy od tego, a resztę dni w nim przeżyjesz.
– Odpowiedziałam: nie chcę żadnych światów, ja pragnę Ciebie, Jezu, pragnę Cię kochać taką miłością, jaką Ty mnie kochasz, o jedno Cię błagam: uczyń serce moje zdolne do kochania Ciebie. Dziwi mnie to bardzo, Jezu mój, że dajesz mi takie pytanie, bo i cóż mi po tych światach, chociażbyś mi ich dał tysiąc, cóż mi po nich, Ty wiesz, Jezu, dobrze, że serce moje kona z tęsknoty za Tobą; wszystko, co jest poza Tobą, niczym jest dla mnie. – W tej chwili nic już nie widziałam, ale jakaś moc ogarnęła duszę moją i dziwny ogień zapalił się w sercu moim i weszłam jakoby w rodzaj konania za Nim, wtem usłyszałam te słowa:
– Z żadną duszą nie łączę się tak ściśle i w ten sposób jako z tobą, a to dla głębokiej pokory i ognistej miłości, jaką masz ku Mnie.
Po powrocie z chórowego wyjazdu na koncerty do Warszawy i spotkaniach z przyjaciółmi z dawnych lat studenckich i nie tylko, noszę w sercu pogłębione przekonanie wiary. Świat potrzebuje pokory i ufności w Boże Miłosierdzie, inaczej obumrze pozostając zapatrzony w zazdrość, pewność swoich myśli i egoizm człowieka… przy próżności i braku pokory, najlepszy wzrok człowieka, jest niczym wzrok ślepca… człowiek mówi “widzę”, w rzeczywistości “idąc we mgle ku przepaści, na zatracenie”… dotyczy to zarówno muzycznego samokrytycyzmu, jak i życia w ogóle…
Niesamowite sanktuarium MB Trzykroć Przedziwnej w Świdrze koło Józefowa… z wielką pokusą i próbą wiary na moście podczas nocnego spaceru…
*pokora i co dalej*
też nie dawno pisałam u siebie o pokorze, teraz po rekolekcjach dominikańskich “Mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Czy nie mógł prościej”, uważam że trzeba iść krok dalej tzn. uznań własną wielkość i godność, jako stworzenia na obraz Boga. To jest prawdzie oblicze pokory. Ale z tym wiąże się też odpowiedzialność, a to już za długo na pisanie ;-))
*pokora…*
gdy wczoraj rozmawiałem o pokorze, wypowiedziałem moje przekonanie o następstwach pokory, czyli “miłość i odpowiedzialność” (w dokładnym rozumieniu dzieła Karola Wojtyły)!
W tekście zapisanym tutaj, umknęło mi to…
Nigdy nie będzie miłości, ani odpowiedzialności jeżeli nie ma na początku pokory! Gdy nie ma pokory wszystko można odrzucać… bo nie ma łaknienia i potrzeby ubogacania, własnego bogatego już wnętrza…
Tą miłość i odpowiedzialność widzę w postaci Maryi, która będąc Niepokalanie Poczęta, była służebnicą pokorną i dlatego usłyszała głos Archanioła Gabriela :-))) Ona przecież miała bogate wnętrze, lecz wiedziała, że trzeba je nieustannie ubogacać, bo inaczej mrok ogarnie ziemię…
*:)*
trwaj w tym co dobre, aniele…
*Pokora…*
przemienia nasze patrzenie. Sprawia, że w tym, co nas spotyka, dostrzegamy niezasłużony dar, a nie coś co nam się po prostu należy…
*pokory mi trzeba…*
Boże.. jeśliś jest… daj mi pokory… powiedziałeś sam… proście, a otrzymacie…
proszę…
…