Często powtarzam – może niektórzy się tym gorszą – że nie zapobiegamy powstawaniu patologicznych rodzin, szkół, ale także patologicznych parafii. Jako ksiądz uderzam się w piersi, bo gdyby działało solidne duszpasterstwo, ktoś może nie zostałby narkomanem czy alkoholikiem. Jeżeli parafia jest tylko instytucją od chrztów, pogrzebów i niedzielnej Mszy św. – wtedy jest “patologiczna”. […]
Kościół na Zachodzie przekonał się już, że nie będziemy umieli nawracać i pomagać w dojrzałym rozwoju, jeżeli nie będziemy katechizowali także przy parafii, a nie tylko w szkołach. Dziś katecheza to jedna z lekcji; na którą idą prawie wszyscy. To dobrze, bo procentowo obejmujemy większą ilość młodzieży. Ale przecież przychodzą także niewierzący i poszukujący, którzy pewnych spraw nie rozumieją: dla nich katecheza powinna stać się ewangelizacją i ograniczyć tematykę tylko do osoby i misji Chrystusa. Tymczasem program nauczania zakłada na ogół, że jego odbiorcami są wierzący. Stąd potrzeba tworzenia grup przy parafii: większe jest przecież oddziaływanie kolegi na kolegę niż niejedna katecheza. Należy tworzyć grupy młodych, którzy ewangelizowaliby rówieśników. To zadania dla katechezy parafialnej, która nie powinna być tylko okazjonalna (np. z racji sakramentów), ale permanentna.[…]
Należy inwestować w duszpasterstwa młodzieży, i to materialnie. Oprócz świetlic, trzeba finansować formacyjne zjazdy, wycieczki, pielgrzymki. Bo jeżeli teraz uformujemy ludzi, którzy zobaczą, że Kościół na nich liczy, jako dorośli odwdzięczą się w czwórnasób. Priorytetem winno być nie budowanie kościołów, ale przekazywanie pieniędzy na duszpasterstwo młodzieży. […]
Przyszłość Kościoła sprowadza się do tworzenia małych grup, które będą żyły według wyznawanych wartości. Nie mogą być to jednak wspólnoty tylko dorosłych, ale także dzieci i młodzieży. Szczególnie akademickie, bo w przeciwnym razie stracimy przyszłą inteligencję.
Świetlice zamiast katedr
ks.bp Antoni Długosz – Świetlice zamiast katedr