Pełnia Modlitwy – Nauka o Modlitwie
17.1 Modlitwa świętych na przykładzie modlitwy św. Dominika
[…] moja myśl zwróciła się do najdroższej mi postaci – św. Dominika, będącego w mym życiu zakonnym tym kamieniem, z którego sam zostałem wyciosany (por. Iz51, 1). Przemawiała za tym zresztą jedna ciekawa okoliczność: oto wśród najbliższego otoczenia św. Dominika chęć wykradzenia mu tej tajemnicy modlitwy była bardzo żywa, jak o tym świadczą zeznania braci przed kanonizacją i najstarsze żywoty spisane przez najbliższych jego towarzyszów lub na zasadzie ich opowiadań.
Uderza to szczególnie w żywocie Świętego, pióra Teodoryka z Apoldy, którego ostatni rozdział jest pod tym względem niezmiernie ciekawy. Dowodzi on, że w samej rzeczy św. Dominik, gdy się modlitwie oddawał, był podpatrywany, prawie chciałoby się powiedzieć – szpiegowany przez braci tak gorąco pragnących przeniknąć wielką tajemnicę modlitwy świętych. Z podpatrywań tych powstał osobny rozdział – tak prosty i naiwny, a tak pouczający zarazem, że trudno się oprzeć pokusie, aby go niemal w całości nie przytoczyć. Dodajmy, że w rękopisie autora tekst był ilustrowany obrazkami mającymi na celu pokazać te różne postawy, jakie św. Dominik przybierał na modlitwie. Mamy tu opowiadanie naocznego świadka (jednego czy kilku) i ono najlepiej dopełni nasze teoretyczne rozważania nad tymi przejawami pełni modlitwy, kiedy całkowicie opanuje ona człowieka i przeniknie do głębi jego ducha.
Zastanawiam się jak to jest dzisiaj. Gdzie można podpatrzeć prywatną modlitwę osób nam współczesnych. Czy dzisiejszy zanik podglądania, to kwestia braku wzorców osobowych, czy też brak głodu w nas? Szukamy mądrych książek o duchowości, ale czy podglądamy jeszcze postawy ciała na modlitwie?
Wspominam kilka zachwycających postaw, które z radością podglądałem i wykradałem. Chronologicznie spoglądając przypominam sobie ks.Konrada, który podczas peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, po skończonej liturgii i poza godzinami swojego czuwania, powrócił z zakrystii i schowawszy się za ołtarzem tak, aby nikt go nie wiedział z kościoła, usilnie się modlił całym sobą. Wspominam Błażeja, który jako pierwszy ukazał mi znaczenie pokłonu w liturgii brewiarzowej przy słowach Chwała Ojcu… Wspominam s.Różę, która ukazała mi postawę największej czci i szacunku dla Najświętszego Sakramentu. Wspominam także świadectwo Jana Pawła II-go i jego modlitwy brewiarzowej w Katedrze wawelskiej, transmitowanej przez TV.
Zastanawiam się także nad tym, czy moje zycie duchowe i religijne, jest widoczne w postawie ciała. Czy moje ciało współpracuje z duszą? Czy też ciało oddzieliło się od duszy, i gdy dusza Chwali Boga, to ciało jest temu obojętne.
Kogo dzisiaj można szpiegować na modlitwie?