Mam wrażenie, że powstał nowy sposób uprawiania polityki, który roboczo nazwałem “gdybologią stosowaną”. Otóż polityk widzi problem, ale już za chwilę widzi sukces w tym problemie i tłumaczy wszystkim, że jak klub się pomniejszy to się powiększy…
I tutaj przyznam chylę czoła i okazuję szacunek Panom sprzed budek z piwem. Oni nigdy – w odróżnieniu od wyżej wymienionego polityka gdybologa stosowanego – nie powiedzą, że gdy się zmniejszy ilość słodkiego napoju w butelce, to będą mieli więcej do wypicia.
Myślę, że politycy nasi, patrząc na rzeczywistość z wyższego, niedostępnego nam, zwykłym podatnikom, punktu widzenia, osiągnęli stan Oświecenia, wyższego poznania, dzięki czemu oglądają i ogarniają umysłem Naturę Wszechrzeczy w Całej Jej Złożoności. Dla nich więc przeciwieństwa nie wykluczają się, lecz razem stanowią jedność wyższego rzędu – jak to mawiał Kuzańczyk – coincidentia oppositorum. Tak wzniosły, by nie rzecz mistyczny ogląd świata da się wyrazić jedynie językiem paradoksu. Stąd pewnie biorą się sentencje w rodzaju “im gorzej, tym lepiej”, czy “im mniej, tym więcej” Jak stwierdził już Heraklit z Efezu – ‘Droga w dół i w górę jest jedna i ta sama’!
PS. Terminem ‘gdybologia fotelowa’ posługiwał się już S. Lem w odniesieniu do pewnego typu spekulacji futurologicznych.