Po pewnym wydarzeniu, mądrej pomocy Przyjaciół i konsultacji lekarskiej znalazłem się wczoraj w szpitalnej izbie przyjęć. Ze względu na badania i oraz dość długi czas oczekiwania na ostateczną diagnozę, mogłem przyjrzeć się działaniu personelu medycznego. Odniosłem bardzo pozytywne wrażenie, pomimo w pewnym sensie – trudnego pierwszego kontaktu, potem wszystko odbywało się bardzo życzliwie i z prawdziwą troską.
Przygnębia widok miejsca, w którym te osoby pracują – biedne ściany i meble, stara jarzeniówka, a jednak można tą przestrzeń wypełnić miłością do pacjenta i prawdziwą troską o jego zdrowie pomimo powierzchniowej oschłości.
Tym bardziej cieszy, że jedyna różnica w szpitalnej izby przyjęć i amerykańskiego filmowego “Ostrego dyżuru” dotyczy bogactwa wyposażenia, a nie szczodrości serca dla pacjenta.
“…dotyczy bogactwa wyposażenia, a nie szczodrości serca dla pacjenta…” – dobrze powiedziane/napisane. Lekarz faktycznie musi być z powołania, inaczej wrzuciłby wszystko i wyjechał na Zachód albo przynajmniej zmienił zawód :/