Dawno nie było już takiego medialnego szumu z nazwiskiem Lecha Wałęsy w roli głównej. Przez większą część polskich elit politycznych uważany za niewiele mogącego dziadka na emeryturze, w dwa dni okazał się niekwestionowanym autorytetem europejskim na dwóch skrajnych kongresach: euroentuzjastów i eurosceptyków.
Euroentuzjaści są rozczarowani, bo nie mogą uwierzyć, że poza nimi jest jakaś inna droga do wspólnej Europy, bo jakby brak frekwencji wyborczej i ogrom niezaangażowanych przestał być dla nich problemem.
Eurosceptycy są pozytywnie rozczarowani, bo nie mogą uwierzyć, że ktoś o odmiennych poglądach przyjechał i podzielił się swoimi przekonaniami.
I tak Wałęsa w dwa dni pokazał, że Polska nie ma obecnie większego autorytetu o międzynarodowym zasięgu, ponadto skutecznie pokazał, że nawet w antyeuropejskim Libertas polscy europarlamentarzyści bardziej będą się musieli liczyć ze zdaniem Wałęsy niż z politycznym zdaniem szefa nacjonalistyczno-religijnego radia.
Tyle energii włożono przez ostatnie kilka lat w promocję “Bolka”, a jak przyszło co do czego, to się okazało, że okrzyki “Bolek” mogą nadgorliwców z Polski pozbawić finansowania z centrali Libertas.
Po raz kolejny Wałęsa pokazał, że nie jest politykiem na uwięzi, i chociaż teraz będzie w Polsce jeszcze bardziej krytykowany, to w Europie tym bardziej widać jak bardzo z jego zdaniem liczą się euroentuzjaści i eurosceptycy. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że Wałęsa jako jeden z nielicznych polityków europejskich, ma świadomość ścierających się poglądów (dla niego to w jakimś stopniu jest odtworzenie nastroju ze strajkującego MKS), i konieczności szukania wspólnych rozwiązań, bo rzeczywiście radykałowie na ulicach, są bardziej niebezpieczni od radykałów w ławach parlamentarnych.
PS
Pozostaje jeszcze pytanie co zrobi partia bliźniaków gdy na zjazd jego europejskiej frakcji parlamentarnej także zostanie zaproszony Wałęsa z odczytem, prezes wyjdzie z całym dworem? 😉