W moim odczuciu do największych pokus współczesności należy pokusa odejścia od Duchowego Zamyślenia nad własnym życiem. Coraz częściej z różnych powodów – najczęściej wymagań zawodowych, człowiek odkłada czas modlitwy = rozmowy z Bogiem, na odległe miejsce. Bieg zajęć nowego dnia, pozostawia coraz mniej czasu dla Boga.
Pamiętam czas liceum gdy znajdowałem czas aby codziennie wstępować – w drodze do szkoły – na chwilę modlitwy w Kościele. Pamiętam czas studiów, gdy w miarę możliwości, czas nauki rozpoczynał się prawie codzienną poranną Mszą św. akademicką. Pamiętam także czas początku zawodowego, gdy wracając z pracy zatrzymywałem się aby odetchnąć ciszą Adoracji Najświętszego Sakramentu.
Jednak praca i inne wymówki powolutku wdzierają się w ten Boży czas i odbierają go…
Zastanawiam się nad wydarzeniami ostatnich dni, nad wskazaniem przez media współczesnego Judasza w osobie kapłana. Nie znam życiorysu tego kapłana, poza jego wypowiedziami i publikacjami w ostatnich latach, więc nie mogę zająć żadnego stanowiska, zwłaszcza w oparciu o dokumenty państwa totalitarnego. Zastanawiam się dlaczego człowiek współczesny tak bardzo szuka Prawdy, w odkrywaniu przeszłości? Dlaczego pragnienie rozeznania czy ktoś był agentem staje się społecznie ważniejsze od Duchowego Zamyślenia nad własnym życiem? Rozumiem, że są osoby, które potrzebują się wyzwolić z zakłamania przyjaciół i odkryć, kto przez te lata był ich własnym Judaszem i się do tego nie przyznał do dnia dzisiejszego.
Najprościej byłoby otworzyć wszystkie archiwa, wszystko opublikować i raz na zawsze skończyć z “trupem” w szafie. Ale czy to coś zmieni? Osobiście obawiam się, że nie. Byli członkowie aparatu bezpieki pędzą obecnie dostatnie życie w Kanadzie, Niemczech lub na dobrych posadach w Polsce. Archiwa kryją dokumenty mniej lub bardziej prawdziwe – na osoby, które można było wydać opinii publicznej, i których akt nie zniszczono.
Oczywiście można zakładać, że nie znaleźli się tam sami nieudacznicy, którym teczki przypadkowo sfabrykował aparat bezpieki, z drugiej jednak strony nie ma tam na pewno “przysłowiowych Kowalskich”, którzy życzliwie donosili dyrekcji kto i co na władzę ludową w zaciszu pokoju powiedział. Nie ma tam z pewnością tych wszystkich drobnych donosów i nikczemności “przysłowiowego Kowalskiego”, które wielu osobom zapewniły krócej lub dłużej trwający pobyt w areszcie.
Zastanawiam się także, czy to nie jest i tak, że ten “przysłowiowy Kowalski” zapomniał już o swoich drobnych upadkach, a teraz goni z maczugą za tymi, co mają dokumenty w archiwach aparatu bezpieki.
W moim odczuciu do największych pokus współczesności należy pokusa odejścia od Duchowego Zamyślenia nad własnym życiem. Boję się, że społeczeństwo skupiając całą uwagę na Lustracji, przestaje zwracać uwagę na teraźniejszość i przyszłość. A dzisiejszy rozwój Duchowego Zamyślenia w moim głębokim przekonaniu powinien brać początek we własnym godnym życiu i z niego promieniować na otoczenie. Natomiast my niejako coraz bardziej taplamy się w mrokach brudnej przeszłości i liczymy, że ona nas rozpromieni.
Wierzę w “absurd” Bożego Miłosierdzia, które przebacza człowiekowi skruszonemu. Ku skrusze – w moim przekonaniu – winna prowadzić Miłość bliźniego, a nie publiczne ukazywanie jego błędów i upadków.
Mogę nie mieć racji, być może dzisiaj jest taki czas, że człowiek współczesny poszukuje takiego Rachunku Sumienia, w którym wychodzi na środek Kościoła, a współbracia i współsiostry wykrzykują wszystkie jego winy trzymając w rękach dokumenty.