Zastanawiam się czy odwaga wielkiego brata (jeszcze większego brata) choć zarazem małego, który od dzisiaj zwie się gajowym, wykracza poza ostępy leśne, w których występuje potrójna zasieka z BORowików. Ponadto zastanawiam się czy przyjmując funkcję gajowego, wielki brat miał świadomość, że wg badań większość polskich gajowych może cierpieć na zapalenie opon mózgowych, na skutek kontaktu z kleszczami. Co więcej jakiś czas temu gajowi apelowali o uznanie chorób odkleszczowych za chorobę zawodową, czyżby więc – przebiegły niczym lis harcownik – wielki brat przyjmując posadę gajowego liczył na rentę lub wcześniejszą emeryturę przed sezonem polowań? Któż to wie…
To tak na marginesie, odnośnie tego co aktualne.