Zaczęło się niepozornie, od prostych bóli mięśni prostych, tak jakby jedzenie zaszkodziło mi i Kasi. Potem okazało się, że jestem słabszy i odpadłem z bólem głowy i zatokami na dni parę. A gdy już wracaliśmy z krainy chorób, Michał pokazał nowe wyzwania. Nagły skok gorączki i wymioty, wyjście do ośrodka i bezradność diagnozy lekarza – to może być wszystko… Powrót do domu, kolejny nawrót gorączki i silne widoczne dreszcze Michała, mądra porada telefoniczna znajomej lekarki, rozwój klasycznej choroby czyli dwie nieprzespane noce, dalsza choroba lecz z nowymi pokładami energii (niczym nagłe ozdrowienie). Nie ma to jak szybka i treściwa choroba Michała.
Kto by dzisiaj uwierzył, że to szalejące dziecko, przez dwa dni leżało w boleściach bez ruchu.
Morał: “Gdy dziecko choruje rodzice błagają o zdrowie dla niego, gdy dziecko wyzdrowieje rodzice błagają o cierpliwość i umiejętność w sprostaniu nawrotowi trzydniowej energii!” 😉