Wymarzona randka? Cytuję Romanka: “Z Ewą poznaliśmy się przy piwie”, “z Beatą spotkałem się w pubie pijąc piwo”, “na wyjeździe w góry siedząc przy ognisku i pijąc piwo poznałem Renatę”.
Pytam się co tak naprawdę było najważniejsze na każdej randce Romanka? Czy było to piwo, piękna dziewczyna czy też każda piękna dziewczyna w mroczkach oparów popitnych?
Ja tam po staroświecku wolałbym zapamiętać twarz tej pięknej nieznajomej, i po trzeźwemu cieszyć się wspomnieniem tej chwili, bez oparów śród- i popiwnych!
*Bez przesady*
Przeciez jednego browara to mozna sie napic 😉
*dokladnie*
ech, popijając piwo nad Wisłą zoczyłem prześliczną brunetkę, niestety się nie zakochałem. Nie demonizujmy, nie demonizujmy! Poznałem wiele ciekawych osób w pubach.
*Potwierdzenie*
Potwierdzacie Panowie moje zdanie o statystycznym Romanku i jego wymarzonej randce! Kiedyś chodziło się do kina, teatru, jeździło w góry, nad jezioro, na rowery… I jakoś bez piwa, poznawało się bardzo ciekawe osoby. Dzisiaj też jest sporo pięknych i mądrych kobiet, które raczej nie zaczynają znajomości z mężczyznami od wspólnie sączonego piwa. No cóż kwestia poglądu na sprawę.
chcesz powiedzieć, że dziewczynie nawet piwa nie postawisz? ;-))
*Tak, nie postawię*
Nie postawię dziewczynie piwa, bo mi to nie odpowiada i takie mam zasady. Tak samo nie będę proponował dziewczynie palenia papierosów. Co innego lampka dobrego szlachatnego wina do wykwintnego obiadu, lub kolacji przy świecach. Ale jak pisałem powyżej to kwestia gustu.
Obecna moda na piwo, jest dla mnie trochę dziwaczna. Zastanawiam się – czytając podlądy Panów odmienne od moich – jak było możliwe zapoznanie sympatycznej dziewczyny w czasach gdy sprzedawane było tylko piwo marki piwo, albo nie było go wcale? Po drugie czy naprawdę wszystkie Panie bez piwa żyć nie mogą?
ależ skąd — jasne, że mogą.. np. moja kochana żona piwa nie pija, więc w tym przypadku również zdecydowałbym się na wino 🙂
tak tylko zapytałem z przekory 😉
*wykwintne alkohole*
Cóż, piwa również mogą być wykwintne ale prawdę mówi Jarek, iż jakieś półwytrawne winko robi randkę sympatyczniejszą. A co do teatrów, koncertów i kin, nadal się tam chodzi ale piwo jest częstym atrybutem chociażby koncertów jazzowych. Cóż, we’re from different generation.
*piwo jeszcze raz*
I jest wiele bardzo mądrych i wspaniałych kobiet, które zaczynały spotkania ze mną właśnie przy piwie.
*Trzy pytania do Nestora i nie tylko?*
Czy naprawdę nie znasz żadnej Pani, która bez piwa żyć nie może? Czy naprawdę nie znasz żadnej Pani, która by odrzuciła twoją prozycję wspólnego wypicia piwa? Czy naprawdę nie znasz żadnej Pani, której nie wypada proponować piwa? (nie oczekuję odpowiedzi, pozostawiam to twoim przemyśleniom). 🙂
W tekście, który napisałem zastanawiałem się nad powodami, dla których jesteśmy dzisiaj tak mało oryginalni. Dlaczego wzorzec piwa urósł do rangi symbolu, by nie rzec wzorca kulturalnego? Czyżby to był polski wzorzec picia? Miałem nadzieję, że raczej miód pitny 😉
Piwo podaje się w pubach, a nie na prawdziwych salonach. Komunizm wykorzenił z nas salonowość i doprowadził do upadku wymagań spotkań towarzyskich. Jakoś przy całym szacunku dla pubów i ogródków piwnych, trudno mi sobie wyobrazić, Panie siedzące tam w kreacjach wieczorowych i Panów we frakach. Chcemy aby powstała klasa średnia. Pytam się więc co ją ma wyróżniać – puby?
Klasa średnia, którą poznałem w Niemczech, Austrii, Szwajcarii i we Włoszech doprawdy czym innym się wyróżniała!
Na marginesie trunków można pić i delektować się piciem. Zastanawiam się tylko czy Maku pisząc o tym, że “przecież jednego browara to można się napić” wierzy w to, że u większości osób rzeczywiście na jednym browarze się kończy 🙁
*piwo*
Otóż tak jak pisałem są wspaniałe panie, które piją piwo i nie odmówią propozycji napicia sie piwa a inne będą wolały sięw ogródku napić Coli. Zajmujesz się nieistotnymi imponderabiliami. Kultura się zmienia i w ekskluzywnych pubach we fraku można się napić ekskluzywnego piwa. Czy doprawdy poziom spotkania towarzyskiego zależy od tego czy pije się piwo czy wino? Za PRL-u piło się wódkę…
*Fronti nulla fides!*
Czy nieistotne imponderabilia to ponderabilia? 😉
Co do kultury, moim zdaniem jeżeli już, to zmienia się co najwyżej wyobrażenie kultury! Kultura pojmowana natomiast jako savoir-vivre i bon ton, raczej aż tak szybkim przemianom nie podlega. Co do fraka w pubie nie dziwi mnie (choć będzie to raczej wyjątek od reguły), natomiast sweterek w filharmonii, operze, teatrze tak.
*Wątpliwości?*
Dla mnie najistoniejsze w tym tekście były dwa pytanie: “Co tak naprawdę było najważniejsze na każdej randce Romanka? Czy było to piwo, piękna dziewczyna czy też każda piękna dziewczyna w mroczkach oparów popitnych?”. Oddzielnie pod spodem wyraziłem swoją staroświecką opinię. Obruszyliście się piwem, tak jakby ono było w tym wszystkim najistotniejsze. Wystarczyło napisać, że najistotniejsza w tym spotkaniu była piękna dziewczyna i nie byłoby problemu piwnego.
Każdy decyduje o tym co pije sam. Mnie tylko nurtuje pytanie, czy we współczesnej kulturze trunek (jakiejkolwiek marki włącznie z mlekiem) nie stał się ważniejszy od drugiego człowieka – naszego rozmówcy (przyjaciela, przyjaciółki, żony).
TV reklamowała jeden z napojów, przedstawiając rodzinę: żonę i męża. Otóż jedyny sposób na życie -wg reklamy – to ucieczka z kolegami na piwo. Lansowany obecnie model prostych zachowań, braku rozmowy z bliskim człowiekiem, jest najlepiej widoczny akurat przy reklamach i produktach piwnych. Dlaczego? Ponieważ są ściśle adresowane do młodzieży! Dlatego zadaję sobie codziennie pytanie, gdzie został zagubiony rozmówca, a Panowie ciągle o piwie.
Miałem nadzieję, że mogę mieć odmienny pogląd na sprawę piwa, skoro Miller zabrał mi temat podatków!
*piwa c.d.*
Otóż co do kultury. Są puby, do których nie wpuszczą Ciebie bez eleganckich butów i eleganckiego stroju i są mordownie. Co do koncertów, na koncerty jazzowe do teatru chodzę ubranyw sweterku, lecz do filharmonii na koncert muzyki klasycznej zawsze w garniturze. A jeśli zaś chodzi o piwo. Tu się akurat zgodzimy. Piwo jest tylko mało istotnym atrybutem, najważniejsza jest owa dama, bella donna, którą poznaliśmy. Trunek jest mało ważny, ważna jest druga osoba. Mnie to ni ziębi, ni parzy, czy poznałbym kobietę mego życia pijąc zieloną herbatę, maślankę czy też drinka.
Pingback: Naród bitny i pitny | szczepanek.org