Bardzo bliski mi kolega (wierzący), zaatakował w ostrych słowach, moje trwanie przy modlitwie wieczornej, niezależnie od miejsca i czasu. Argumentował, że nie jestem tolerancyjny gdy ukazuję innym, że się modlę. Bo modlić powinienem się w domu, a nie na wyjazdach itp. Rzekomo modląc się naruszam wolność jego i pozostałych osób… A przecież w odróżnieniu od modlitwy w domu i postawy klęczącej, staram się zawsze, w podróży, na wyjazdach itp., nikomu nie rzucać się w oczy. Staram się jeśli jest taka możliwość: wychodzić na tę chwilę z pomieszczenia, w którym rozmawiają inni (jedynie modlitewnik i Pismo św. schowane w torbie, mogą w widoczny sposób to zdradzać) albo usunąć się w kąt i pozostać w pozycji siedzącej.
Dlaczego moje bycie sobą i moja wierność wieczornej modlitwie, rozmowie w ciszy z Bogiem, jest dla niego tak wielkim smutkiem? Dlaczego? Jego słowa jakby przelały czarę goryczy i sprawiły mi wielki ból w sercu, bo w mojej jednostkowej postawie dopatrzył się braku tolerancji… Czy naprawdę narzucam się z moją osobowością i wiarą, aż tak???
Stawiając na szali wartości wypowiedź bliskiego mi kolegi i Jana Pawła II, wybieram słowa Papieża. Pozostanę wierny modlitwie wieczornej, Ewangelii i tym słowom Papieża!
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje “Westerplatte”. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można “zdezerterować”.
Wreszcie – jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba “utrzymać” i “obronić”, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie.
Tak, obronić – dla siebie i dla innych.Biskup Kozal, męczennik z Dachau, powiedział: “Od przegranej orężnej bardziej przeraża upadek ducha u ludzi. Wątpiący staje się mimo woli sojusznikiem wroga”
Otóż właśnie, drodzy przyjaciele, w takim momencie, nazwijmy go “momentem Westerplatte”, a momentów podobnych jest wiele, nie stanowią tylko jakiegoś historycznego wyjątku, powtarzają się w życiu społeczeństwa, w życiu każdego człowieka. Więc w takim momencie pamiętajcie: oto przechodzi w twoim życiu Chrystus i mówi: “Pójdź za Mną”.
Nie opuszczaj Go. Nie odchodź. Przyjmij to wezwanie. W przeciwnym razie może zachowasz “wiele majętności”, tak jak ten młodzieniec z Ewangelii, ale “odejdziesz smutny”. Pozostaniesz ze smutkiem sumienia.
Homilia w czasie liturgii słowa skierowana do młodzieży zgromadzonej na Westerplatte
Gdańsk, 12 czerwca 1987
*ireo*
[no widzisz, jaki jesteś potwornie nietolerancyjny. nie wiem, kiedy zdołasz odpokutować, że ktoś zdołał zauważyć, że się modlisz wieczorem :-))
naprawdę, co za zgorszenie :-)))
dobrze, że przynajmniej Twój kolega jest tolerancyjny i Cię po bratersku napomniał :-]
widocznie Twoje postępowanie jest dla niego wyrzutem, bo wie, że mógłby modlić się więcej, gdyby tylko chciał
*głos solidarności*
Regularność mojej modlitwy pozostawia wiele, wiele do życzenia. Co do Ciebie – jeszcze nie tak dawno oburzałem się na Twoje “tylko cytowanie” i “zbyt pozytywne” podejście do rzeczywistości, które prezentowałeś.
Przeszło mi 🙂
A tego kolegę jestem sobie w stanie wyobrazić i może nawet zrozumieć. Jeżeli jemu przeszkadzała sama ŚWIADOMOŚĆ, że trzymasz modlitwę, że widzisz w tym wartość, że z tej wartości czerpiesz i korzystasz. A on nie. I może z jednej strony zazdrość, może obudzona tęsknota, niepokój. Potrzeba określenia się wobec tego “zjawiska”… Poruszające na pewno dla niego to było…
Ale muszę powiedzieć, że prezentowana postawa przypomina mi szablon:
“Zniewoliłeś i przymusiłeś mnie poprzez położenie tej książki na stole! Teraz MUSZĘ zdecydować czy ją oglądnąć, czy nie”.
Ech.
Kończę i pozdrawiam! Trzymaj się i nie ustawaj. A że ludzie Cię będą badać… No cóż. Sam mam na to ochotę. Ostatecznie próbę złota sprawdza się w ogniu. Albo przynajmniej wali się młotkiem.
Prawda się ostoi.
*a to poprzednie było ode mnie!*
W ogniu komentarza zapomniałem się podpisać….
*spox*
:D:D
Jarek
nie przejmuj sie
moja mama zmagala sie z podobnymi argumentami w internacie w pierwszej polowie lat 1950-tych :)))
facet ma problem jesli jestes dla mniego az taka przeszkoda….
ale to on ma problem nie ty :))))
*piekny kawalek*
piekny kawalek homilii papieskiej wyszperales na podsumowanie swej wypowiedzi. Nic dodac, nic ujac.