Die Kunst der Fuge, BWV 1080 Jana Sebastiana Bacha, to wspaniały traktat muzyczny, a zarazem piękny utwór natchniony. Sztuka fugi jest ponadczasowa i wymaga pełnego zaangażowania duchowego, słuchowego i intelektualnego. Być może subtelność tego dzieła, jest niemożliwa do zasmakowania za jednym razem. Odnoszę wrażenie, że wymaga ona od słuchacza nieustannego powracania do kolejnych contrapunctus’ów, w chwilach przedzielonych medytacją.
Dzisiaj mogłem wysłuchać Sztuki fugi w wersji na dla klawesyny, pomimo upału, było warto.
*fuga*
Dla mnie nie do pobicia jest fantazja chromatyczna i fuga d-moll Bacha. A co do upału, Katedra to wspaniałe miejsce by uchować się przed upałem.
*fugare*
Koncert odbywał się w sali Rajców w Ratuszu, przy zamkniętych oknach – co by klawesyny nie poleciały na twarz ze strojem. Ponadto muzyka świecka nie powinna być wykonywana mimo wszystko w kościele.
Co do fug, trudno wybrać mi jakąś określoną, jest całe DWK, DKDF, DMO…
Wszystkie są cudne, pięknem Boskiej prostoty formy i głębi wyrazu.