Od Bacha do Bacha czyli Liszta. Tak zapowiada się dzisiejszy wieczór festiwalowy. Najpierw Preludium i fuga a-moll, czyli nie “Był sobie człowiek” (animowany serial francuski) bo ten był w d-moll. Potem bachowska brawura na dwie ręce i dwie nogi czyli sonata triowa. Co niektórzy grają jako sonatę na instrument solowy i klawesyn (bądź organy) – doprawdy nie wiem, czy to ze względu na brak odpowiedniej ilości rąk, czy nóg. Tutaj wejdzie Pan Felix Mendelssohn-Bartholdy, a w zasadzie jego Sonata B-dur. To jest ten Pan dzięki, któremu wiemy, że Jan Sebastian Bach, kompozytorem wielkim był. Teraz Robert Schumann popieści formą kanoniczną w dwujnasób. A kiedy przypraw zda się już brakować, na scenę wejdzie Bach. Lecz nie sam w swej osobie, lecz w postaci Liszta. Kantacić wariacyjnie będzie mówiąc wszem i wobec Weinen, Klagen, Sorgen, Zagen.
No to Pa, idę koncercić słuchowo 🙂
*Najwyższy poziom*
Można słuchać najlepszych nagrań z taśmy, cd, mp3…
Można słuchać różnych wykonawców.
Jednak taki koncert jak ten wczorajszy jest wspomnieniem na całe życie.
Muzyka na żywo, wykonanie perfekcyjne, nastrój niebiański i do tego wielka osobowość wykonawcy, dziękującego publiczności za poświęcony czas.
Ach, warto było naprawdę.
*the highest level*
– Reading your comments – J’m so sorry I have not been there
*Poszukiwanie*
Nic nie otrzymuje się darmo. Dobrych koncertów trzeba z nadzieją szukać, a nie wspominać to co już się dokonało. Do końca festiwalu jest jeszcze sporo możliwości. Zapraszam do poszukiwań…
*Liszt*
Tak, teraz posłuchać BWV 12 i można wszystko powiązać…