Bo w moim mieście jest fontann wiele. Jedna jest nawet przy kościele. Inna pod pałacem, zamkiem zwanym. Pluszczą się w wodzie diabełki trzy i dzieci wiele. Ja tam nie narzekam, lecz chciałbym wreszcie by powstała fontanna prawdziwa, która w mgle wodnej ławki pobliskie ukrywa. Taka co na kilkanaście metrów w górę uderza, kilkunastoma działami wodnymi, za światłami skrytymi. Tak by w parny dzień wiosenno-letni, można było odpocząć w wilgotnym chłodzie. Do ciebie Rado Miejska kieruję ten apel przy słonecznej pogodzie.
*Londyn w Gliwicach?*
Gliwickie Trafalgar Square?
*Czemu nie?*
Bardziej myślałem o Genewie i fontannach w Waszyngtonie i Nowym Jorku. W końcu jak mamy już rów z wodą przed pałacem (zamkiem) prosto z wielkiej Pardubickiej, to czemu nie podpatrzyć czegoś w Londynie. Dzisiaj jakaś trzyosobowa ekipa inżynierska kontemplowała nasz rów z wodą oczywiście bez wody (wg zarządu miasta jedno z największych jego dokonań), może na jesieni jak się ochłodzi to i woda się objawi.
*rów*
w ogóle ja myślałem, iż tam będzie jakaś fosa z prawdziwego zdarzenia a to ni pies ni wydra.