Zniknęła, zasłonięta siatką maskującą, figura NMP na mej domowo-roboczej drodze. Poczułem się osamotniony w “rajskim” ogrodzie piwnych ławo-stolików. Być może ładnie odnowią figurkę NMP, lecz czy władze miejskie nie uznają tego, za wystarczające zaangażowanie w przemianę oblicza mego miasta. Wątpię. Będzie tak jak z rowem pardubickim przed zamkiem, wielki projekt i wielka kasa, a potem prosta, szara rzeczywistość.
Z drugiej strony ufność w Bożą obecność i opiekę NMP, pozwala mieć nadzieję, że młodzież na gliwickim rynku będzie miała kiedyś szersze zainteresowania niż kolejne utraty tudzież zerwania filmu za pomocą ognistej wody lub fajki pokoju.
Z trzeciej strony wchodząc w sferę urojoną, pomysłu na ożywienie kulturalne Gliwic – brak. Chyba, że ktoś chce za taki uznać zbliżający się występ AZM’u Politechniki Śląskiej. Koncert ten już na wstępie zaskakuje plakatem reklamującym wydarzenie – 4x nazwisko osoby prowadzącej dużymi literami. Cóż Karajan, Koopman, Muti, Abbado i inni wielcy dyrygenci, umieszczają swe nazwisko na afiszach tylko raz. Tak jest siła ich nazwisk. Obawiam sie, że 4x krotne umieszczenie nazwiska osoby prowadzącej gliwicki koncert, w żaden sposób nie wpłynie na zmianę poziomu wykonania. Swoją drogę wysoko mierzymy, jeżeli gliwickie wykonania muzyki klasycznej w stosunku do światowych chcą zachować proporcję 4:1. Mnie się wydawało, że jest około 100:1 (czekam na taki plakat – 100x nazwisko osoby prowadzącej – w najbliższej przyszłości, z utęsknieniem)
Jak już ktoś będzie po tym wydarzeniu kulturalnym, proszę o recenzję, z przyjemnością przeczytam 😉