Próbując choć na chwilę zatrzymać czas, ogarnąć ulotne myśli, wrażenia i spostrzeżenia napisałem kilka słów po podróży. Zostały one wydane przez www.sprawa.pl jako relacja z pobytu Chórzysty na dalekim wschodzie.
Kilka słów do artykułu, których tam, z przyczyn obiektywnych zabrakło. Właścicielką wspaniałego vanika była Ewa, przyjaciółka z lat młodzieńczych Affy (kolegi z chóru). Dzięki jej staropolskiej gościnności mogliśmy w ciągu kilku godzin poznać to co najważniejsze w Seulu, oraz skorzystać z tak wielkich przyjemności jak: przejazd przez dzielnicę rządową, kąpiel pod prysznicem oraz wspaniałe jedzenie, kawa i zielona herbata. Wielką radością było poznać Zuzię córkę Ewy (wtedy vanik mieścił już 9 osób!) oraz jej syna.
Niesamowitym, jest wrażenie spotkania – po kilkunastu godzinach podróży samolotem – z nową, całkowicie odmienną kulturą, osłodzone Oazą Polskiej serdeczności.
Ewie i jej wspaniałej rodzinie, z całego serca mówię Bóg zapłać za tą gościnę!
7 śmiałków to: Ola&RAD, Ania, Affa, Chlip, Tenor i ja.