Spór o antykoncepcję

Przez Tygodnik Powszechny został podjęty trudny temat Spór o antykoncepcję. Dyskusję zapoczątkował kontrowersyjny artykuł Artura Sporniaka, ukazujący pytania i wątpliwości współczesnego człowieka. Dla mnie najmądrzejszym tekstem w tej dyskusji jest rozmowa z o.Ksawerym Knotzem zatytułowana Antykoncepcja w konfesjonale i zawarte obok omówienie jego książki. Polecam lekturę całego tekstu (warto!), już w pierwszych słowach utwierdza i pociesza, w sprawie moralności małżeńskiej:

Na pewno jej zachowanie jest możliwe wtedy, gdy katolicy będą żyli łaską Bożą. […] Oznacza to, że w człowieku musi dokonać się jakieś przewartościowanie, przemiana, która umożliwia zachowanie nauki Kościoła. Oznacza to także, że wielu katolików nie jest jeszcze dojrzałych w wierze i w konsekwencji nie widzi dobra, jakie płynie z życia zgodnego z zasadami moralnymi, nie dostrzega piękna takiego życia. Nie rozumiejąc sensu wymagań, odczuwa je jako przeszkodę na drodze do szczęścia.

Ważna jest także wypowiedź o.Karola Meissnera:

Trudność w podejmowaniu rozmów na tematy etyczne polega na tym, że wymagają one z konieczności odwoływania się do wyższych wartości, a te wartości tak często dzisiaj są poddawane wątpieniu.

Na pewnym forum stanąłem w obronie prawa do stawiania pytań przez TP. Skończyło się napisaniem listu do redakcji. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu redakcja list opublikowała (błagam nie traktujcie tego jako reklamy!) pośród innych listów. Niech jego treść będzie moim komentarzem do tych spraw…

Atak na Kościół?

Dziękuję za podjęcie tematu antykoncepcji i przedstawienie wątpliwości, jakie ma w tej sferze współczesny człowiek. Mam nadzieję, że dzięki tej dyskusji moi przyjaciele uwrażliwią sumienia na mowę ciała. Oni boją się dyskusji na te tematy, mówiąc, że nie mają wątpliwości i wszystko jest jasne. Kiedy pytam, czy czytali encykliki, adhortacje lub “Miłość i odpowiedzialność” Papieża, czy byli na wykładach o rodzinie, zalega cisza, a po niej znaczące słowa: “nie dyskutuj, mamy rację”.

Znajomi, żyjący na pograniczu Kościoła, pytań nie stawiają. W chwili, gdy znajdują drogę i odwagę do zadawania tych pytań, słyszą w odpowiedzi: “jesteś grzesznikiem, nie-katolikiem etc.”. A oni chcą przecież być bliżej nauki Kościoła, której nie znają i nie rozumieją.

Myślę, że ta dyskusja zachęci do odważnych pytań i nie zostanie odebrana jako atak “TP” na Magisterium Kościoła. Wątpliwości, jak ufam, są po to, aby wzrastać.