Wesele w Kanie Galilejskiej

Byłem wczoraj po raz pierwszy, na weselu w Kanie Galilejskiej. Ślub mojego Przyjaciela, okazał się cudem urealnienia tej pięknej ewangelicznej opowieści. Wszystko zgadzało się z opisem, wesele odbywało się nie w Sierpniu, choć w Polsce. Była wspaniała atmosfera miłości, radości i tanecznej życzliwości.

Kiedy myślę o tym jaki miałby być mój ślub, to chciałbym aby był dokładnie taki, jak ten wczorajszy oparty na miłości, Sakramencie Małżeństwa i uczcie weselnej.

PS
Najważniejsze, Państwo Młodzi nie zapomnieli o tych co przyjść nie mogli i sami pojechali się podzielić swoją radością. Bo czyż jest coś większego niż dzielenie się radością z wszystkimi, i pomnażanie w ten sposób radości.

10 thoughts on “Wesele w Kanie Galilejskiej

  1. *zabrakło wina*

    Tak zabrakło mi wina. Wtedy poprosiłem miłego Pana o kolejną butelka, długo nie wracał, aż w końcu przyniósł lepsze niż to co było na początku.

  2. *wino pytasz?*

    no czerwone 😉

    a poważnie Josephine Merlot i jeszcze jakieś chyba węgierskie, oprócz tego widziałem ciekawe białe, ale do mięs wolałem czerwone 🙂

  3. *cudownie!*

    Merlot to mój ulubiony szczep.
    Polecam szczególnie chilijskie Gato Negro Merlot. Nienajdrozsze ale za to jakie zacne!

  4. *ulubiony szczep*

    Wpierw przepraszam autora bloga, że zacne komantarze zmieniają się w reklamę i to na dodatek alkoholi. A czy próbowaliscie już wina ze szepu shiraz ? Niedawno miałem przyjemność zakosztować – czerwone, ciężkie, mocno wytrawne – ale cóż za rozkoszna cierpkość na podniebieniu. Gorąco polecam !!! Cena jest jednak słabą stroną tego wina – raczej drogie.
    Jarku wybacz raz jeszcze – obiecuję, że się nie powtórzy ale… nie mogłem się powstrzymać. I lecę do sklepu po Gato Negro !

  5. *wino spoko :-)*

    Spokojnie Zbig, o dobrym winie zawsze możesz u mnie pisać. Ja lubię delektować się dobrym winem, zresztą to jakby zupełnie inny poziom smakowania, niż picie piwa z butelki, tudzież puszki.

    Przy winie pojawiają się piękne kieliszki, wyśmienite jedzenie, zapalone świece i wspaniałe towarzystwo.

    Czasem jednak wino najlepszego sortu, jest konsumowane nazbyt szybko, coś jak oranżada i wtedy doprawdy szkoda wydanych pieniędzy. Bo przecież wino marki wino też kopie, a jedynie zgaga po nim oddaje różnicę w trunkach.

    Na tym weselu delektowano się winem, dlatego tak mnie to ujęło :-)))

  6. *zgaga*

    cóż, ja miałem zgagę po wykwintnym porto zmieszanym z pizzą z Telepizzy:).
    A co do piw, które lubię konsumować. Polecam te drogie, zakorkowane, które po raz drugi fermentują w butelce, cud miód.

  7. Ja z wesel kojarzę raczej mocniejsze trunki 😉
    A jeśli chodzi o wina, to nie lubię win czerwonych, ale z racji, że pasują do mięsa bardziej niż białe to czasami jestem zmuszona do picia tego czerwonego. Na strychu leżakuje parę butelek białego wina z własnej produkcji, zobaczymy jak długo się uchowają.

Comments are closed.