Przemówienie do pielgrzymów zgromadzonych na błoniach w Gębarzewie
Gniezno 3 czerwca 1979r.
Podstawowym zadaniem Kościoła jest katechizować. Wiemy o tym doskonale nie tylko na podstawie prac ostatniego Synodu Biskupów, ale także na podstawie naszych rodzimych doświadczeń. Wiemy, ile w tym dziele wiary wciąż na nowo uświadamianej, wciąż na nowo wprowadzanej w życie każdego pokolenia, zależy od wspólnego wysiłku rodziców, rodziny, parafii, duszpasterzy, kapłanów, katechetów i katechetek, sióstr zakonnych, środowiska, środków przekazu, zwyczajów i obyczajów.
Bo przecież i mury, i wieże kościelne, i krzyże przydrożne, i obrazy święte na ścianach domów i izb – wszystko to w jakiś sposób katechizuje. I od tej wielkiej, syntetycznej katechezy życia: przeszłości i teraźniejszości – zależy wiara przyszłych pokoleń.
Słuchając różnych narzekań znajomych osób: na katechizację w szkole, na katechizację w kościele… nasuwają mi się wobec tych słów JP II, następujące pytania: Co ja robię dla katechizacji? Jaka jest moja życiowa postawa? Czy jestem wyrazisty w mojej wierze?
Czy przechodząc obok kościoła czynię jeszcze znak krzyża? Czy przechodząc obok krzyża, przydrożnej kapliczki przystaję na chwilę? Czy w moim domu jest jeszcze krzyż i obrazy święte?
Boję się chwili, gdy za górami książek, akcesoriów komputerowych, sprzętu RTV i luksusowych mebli – “baśniowego” wnętrza, znikną wszelkie zewnętrzne oznaki mojej wiary. Boję się chwili gdy przestanę katechizować…