7 thoughts on “Czy potrzebujemy Kościoła?

  1. *”masz podchodzić do grzechu tak jak Jezus…*

    A jak On podchodził do grzechu? Brał go na siebie. A co znaczy, brać grzech na siebie? To znaczy, że musisz wraz z penitentem pokutować za jego grzechy, wtedy będziesz wobec niego pokorny! ”

    Ktoś kiedyś powiedział mi, żeby zawsze przed przystąpieniem do Sakrmanetu Pojednania modlić się za spowiadającego kapłana. Zawsze o tym pamiętam i choć różne bywają spowiedzi… nawet jeśli czasem jest tylko taka “odstukana”… to świadomość tej wcześniejszej modlitwy sprawia, że także z takiej spowiedzi wyciąga się jakąś naukę – nawet jeśli z ust księdza ona nie padła (pomijam oczywiście kwestię odpuszczenia grzechów i łaski płynącej z Sakramentu).

    Pamiętam kilka takich szczególnych spowiedzi, ale napiszę tu o jednej. Zwykle słyszę: “w duchu pokuty odmów…”
    Raz usłyszałam: “w duchu wdzięczności za odpuszczone grzechy odmów…”
    I słowa te rozświetliły moje wnętrze…

    Spowiedź św. …
    Sakramentem Pokuty…
    Sakrament Pojednania… 🙂

  2. *Tajemnica*

    czytając wspomnienie młodzieńczej spowiedzi o.Badeniego OP u o.Anioła, zastanawiałem się jak to jest…

    dlaczego człowiekowi jest tak trudno uwierzyć w nieskończone Miłosierdzie Boże… Spowiednicy są tacy i tacy, jedni za gorący inni za lodowaci, ale zawsze jest w tym Sakramencie On…

    i tak zastanawiam się dlaczego człowiek potrafi wybaczyć potknięcia człowiekowi, a tak trudno jest wybaczyć spowiednikowi, a przecież to też człowiek… i dlaczego potem człowiek buduje sobie mur przed Bożym Miłosierdziem… zamiast poszukać innego spowiednika…

  3. *Może*

    Może to dlatego, że towarzyszy nam wciąż jakieś oczekiwanie… takie “a myśmy się spodziewali”…. i tak jak takie spodziewanie zamknęło oczy uczniów w drodze do Emaus na obecność Zmartywchwstałego, tak może nasze oczekiwania względem spowiednika zamykają nasze oczy na Jego obecność, na Jego Miłosierdzie…
    I zarzucając coś spowiednikowi, zapominamy ucieszyć się tym, że Bóg odpuścił nam grzechy…

  4. *brak czasu*

    myślę, że często to jest tak… człowiek lubi odkładać wszystko na deser… i tak na początku jest praca, potem sport i wypoczynek… a jak jeszcze zostanie chwilka czasu, no to może być i coś dla wnętrza

    jest także wyczekiwanie na okazję, czyli: głuchy ksiądz, szybka spowiedz, bo tłum ludzi, albo okazja bo szybka kolejka to i nie trzeba się zastanawiać pod konfesjonałem…

    a potem jest pospieszna spowiedz, bez chwili na dłuższą rozmowę, bo za nami tłum ludzi, zdenerwowany-zmęczeniem spowiednik i “radość” bo pewno nie usłyszał tych naszych brudów… tak jakby po kilku godzinach wysłuchiwania brudów, mogło spowiednika pasjonować notowanie cudzych brudów…

    A może początek przebaczenia jest wtedy, gdy cżłowiek znajdzie wolny czas dla Siebie i Pana Boga… dobrze się przygotuje do Spowiedzi i pójdzie do niej w spokoju (nie w trakcie Mszy św. albo gorączki Wielkiego Piątku i Wigilii Bożego Narodzenia)…

    znajomy spowiednik zwykł pytać pospiesznych penitentów jakie jest pięć warunków dobrej spowiedzi, aby sobie zdali sprawę, że przed Spowiedzią człowiek musi podjąć trud odpowiedzi na pytania i poznania swojego życia…
    1) Rachunek sumienia
    2) Żal za grzechy
    3) Mocne postanowienie poprawy
    4) Szczera spowiedź
    5) Zadośćuczynienie

  5. *Eh…*

    A już miałam iść do spowiedzi w sobotę. Nie wiem, czy chcę usłyszeć taki tekst. Chociaż może by mi pomógł 🙁

  6. *do Agniulki*

    Idź koniecznie i nie odkładaj Spowiedzi na potem 🙂

    Będziesz lekka i szczęśliwa na nadchodzący Adwent, a spowiednicy będą Tobie wdzięczni za to, że nie odkładasz tego na ostatnią wigilijną chwilę.

    W tej rozmowie z ojcami jest taki piękny przykład dobroci Spowiedzi i niech On Cię zachęci, do nie odkładania Spowiedzi na potem:

    “O. Kłoczowski: – To wszystko, co nam opowiedział ojciec Joachim, mówi o tym, co znaczy “przyjąć”. Przyznam, że w moim doświadczeniu spowiedniczym zdarzyło się również kilka wstrząsających spowiedzi. Pewnego razu przyszedł do mnie mężczyzna, który nie był u spowiedzi czterdzieści lat. Nie wiem dlaczego, ale chyba Duch Święty kazał mi powiedzieć do niego: – Bracie, witam cię! Chrystus cię wita! Obydwaj się poryczeliśmy, mnie to cholernie wzruszyło, poczułem ścisk w gardle, bo nie była to jakaś chlipiąca baba, której wnuczek coś spsocił i dała mu klapsa, ale twardy chłop. Duża sprawa.”

    Pomodlę się za Ciebie i nie czekaj!!!

  7. *spowiednik*

    najlepiej znaleźć stałego spowiednika, ja niektórych unikam, gdyż nie lubię się czuć jak karcony przedszkolak.

Comments are closed.