Czy z nieobecności na wyborach i nieangażowania się w życie społeczne, Katolik powinien się spowiadać?
Czy też Katolik powinien mówić: “żyję tylko dla siebie i wspólnota do niczego nie jest mi potrzebna”?
Ale gdyby wspólnota była tylko potrzebna ateistom i “czerwonym”, to na cóż Katolicyzm i Chrześcijaństwo?
*spowiedz i milosierdzie*
Nie wiem czy dobrze jest tak stawiac pytanie, bo to trochę tak, jakby spowiedz była ‘karą’ za złe postępowanie. A jest to ratunek dla tonących 😉
*Ratunek*
jest dopiero wtedy gdy jest spełnione pięć warunków dobrej spowiedzi:
1) Rachunek sumienia
2) Żal za grzechy
3) Mocne postanowienie poprawy
4) Szczera spowiedź
5) Zadośćuczynienie.
Nie widzę powodu, dla którego należałoby unikać rachunku sumienia w oparciu o dekalog i nauczanie Kościoła włącznie z Encyklikami papieskimi nawołującymi do zaangażowania Katolików w życie społeczne.
W moim odczuciu mieszanie Miłosierdzia do Rachunku Sumienia, jest nadużyciem. Miłosierdzie Boże wypływa z Łaski Sakramentu i spełnienia tych pięciu warunków. Bożym Miłosierdziem nie można ograniczać Rachunku Sumienia, jakby a priori mówiąc sobie, Bóg mi przebaczy mogę grzeszyć do woli.
Obawiam się, że dzisiaj pytanie o przestrzeganie dekalogu, jest czymś niestosownym. Nie mam zamiaru rezygnować z tego pytania. Bo sumienia należy uwrażliwiać i ukazywać bezmiar Bożego Miłosierdzia, a nie spłaszczać te sumienia.
*5 warunkow udzielenia ratunku dla tonacych*
Wyobrazasz sobie?
Tonie czlowiek. Podplywa łódź ratownicza, i ratownik zatroskany krzyczy do tonacego: Musze pana zapytac, czy spelnia pan nastepujacych piec warunkow…? Bo jak nie, to niestety nie moge wziąć pana do łodzi… ;(
*św.o.Pio*
jest dla mnie wzorcem podejścia do Spowiedzi św. Z lektury jego listów, jak i historii życia, nie przypominam sobie, aby ratowanie zagubionych polegało na opuszczaniu tych 5-ciu warunków. Są tak samo mocno zaakcentowane w Katechizmie Kościołą Katolickiego (KKK 1450-1460).
Podajesz przykład skrajny, niejako demagogiczny. A cóż jest najważniejszego w Miłosierdzu Bożym? To że Bóg podpływa w łodzi? Przecież Bóg zawsze jest przy nas i zawsze czeka.
Najważniejsze w Miłosierdziu Bożym – o czym nie wspomniałeś – jest wyciągnięcie ręki przez tonącego, i przyznanie się, iż sam nie wydobędzie się z toni grzeszności.
Bóg bogaty w Miłosierdzie zawsze przebacza, ale człowiek bez Sakramentu Pokuty sam sobie nie przebaczy!
Sakrament Pokuty jest dla człowieka, a nie dla Boga!
Cóż, być może współcześni spowiednicy, mają skuteczniejsze metody niż św.o.Pio. Nie jestem spowiednikem.
Natomiast Ci spowiednicy, którzy kształtowali moje sumienie w dzieciństwie, młodości i obecnie, byli wymagający i mówili: “nie odpuszczaj sobie, tylko wymagaj od siebie w imię miłości do Boga”.
Odrzucenie wagi 5 warunków dobrej spowiedzi, prowadzi do jednego wniosku. Po co iść do Spowiedzi, skoro można w każdym miejscu uzyskać przebaczenie od Boga, po co sakrament pokuty, jeżeli można uczestniczyć w powszchnym akcie skruchy… i tak zatraca się fundamenty Sakramentów i Tradycji Kościoła.
Dla mnie czymś najsmutniejszym, jest chwila gdy spowiednik mówi do mnie “Czym się przejmujesz, wszyscy tak robią”.
Zastanawiające, do św.o.Pio ganiącego penitentów i nieudzielającego rozgrzeszenia, stały długie kolejki, do współczesnych spowiedników raczej trudno zauważyć podobne kolejki.
Czyżby wymagająca miłość św.o.Pio miała większą siłę przyciągania, od miłości usprawiedliwiającej i ułatwiającej wszystko ponad miarę.
PS
Są sytuacje wyjątkowe, gdy ktoś nie może dopełnić wszystkich 5 warunków, ale nie zgodzę się na czynienie z tego reguły do ulgowego traktowania spowiedzi przez każdego penitenta.
*Spowiedz jako pokuta*
Wracając do mojego zastrzeżenia.
Zgodzę się z Tobą, że spowiedź jest przede wszystkim pokutą, a 5 warunkow najlepiej opisuje istotę tej pokuty.
Ale nie zgodzę się, że tych, którzy coś źle robią można nagabywać, że powinni iśc do spowiedzi. Coś mnie w tym razi.
Ale wiem, że Śląsk jest w tych sprawach bardziej ‘bezpośredni’.
*Zdumiony jarek :-)*
Drogi Krzysztofie
nie wiem dlaczego moje pytanie oburza Cię, skoro jest to tylko pytanie!!!
Papież Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej “Christifideles laici” (Katolicy świeccy) pisze o tym jednoznacznie i dosadnie “staje się winą”(sic!) w podtytule “PILNE POTRZEBY WSPÓŁCZESNEGO ŚWIATA: CZEMU TU STOICIE CAŁY DZIEŃ BEZCZYNNIE?”:
“Nowe sytuacje — zarówno w Kościele, jak i w życiu społecznym, ekonomicznym, politycznym i kulturalnym — domagają się dzisiaj ze szczególną siłą zaangażowania świeckich. Bierność, która zawsze była postawą nie do przyjęcia, dziś bardziej jeszcze staje się winą. Nikomu nie godzi się trwać w bezczynności. […]
Nie ma miejsca na bezczynność, bowiem zbyt wiele pracy czeka na wszystkich w winnicy Pańskiej. “Gospodarz” z jeszcze większym naciskiem powtarza wezwanie: “Idźcie i wy do winnicy”.” (ChL, 3)
[http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/adhortacje/christifideles.html]
*Twoje pytanie*
Jarku, pytasz się
‘nie wiem dlaczego moje pytanie oburza Cię, skoro jest to tylko pytanie!!!’
Nie do końca jest to oburzenie. raczej niechęć do używania spowiedzi jako ‘kary’ dla grzesznych katolików… Tak rozumiem przytoczenie spowiedzi w Twoim pytaniu…
*Kierownictwo duchowe a kara*
Teraz rozumiem Krzysztofie, Twoje wątpliwości.
Dla mnie sens tego pytania i odniesienie był całkowicie związany z Kierownictwem Duchowym. W mojej świadomości nie istnieje pojęcie Spowiedzi św. jako kary, z pewnością dlatego nie mogłem tego dostrzec w moim pytaniu. Spowiedź św. to nie tylko ratunek ostateczny, to także uwrażliwianie i rozwój. Chyba zbyt często ograniczamy Spowiedź do ratunku, zapominając, że tam jest także zdanie relacji z dobra, duchowego rozwoju i duchowa porada mądrego spowiednika.
Moje pytanie mógłbym nawet zminimalizować do słów, “Czy Katolik powienien się spowiadać?”. Czy Katolik powinien się zastanawiać się nad swoim życiem?
Zadając to pytanie opierałem się na myśli, przedstawionej m.in. przez o.Tomasza Wytrwała OP w Dominikańskiej Szkole Wiary (http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum/0304_3.htm). Przytoczę tutaj fragment dla mnie bardzo istotny:
“Myślę, że warto sobie tutaj uświadomić, że takim największym problemem, który jest związany z wyznaniem grzechów, zwłaszcza w takim rozwoju życia duchowego jest sytuacja, kiedy człowiek w swoim życiu przestaje popełniać grzechy ciężkie, a pozostają już tylko grzechy lekkie. Co wtedy? Czy spowiadać się z nich w jakiś sposób? myślę, że to jest bardzo trudny moment (jeszcze na końcu możemy sobie o tym powiedzieć jeśli trochę czasu zostanie) dlatego że za grzechy lekkie możemy zadośćuczynić w inny sposób. Przy odpustach powiem w jaki sposób, natomiast nie musimy ich wyznawać w sakramencie spowiedzi. Warto sobie uświadomić, że spowiedź to jest nie tylko pojednanie z Panem Bogiem, spowiedź jest to też pewnego rodzaju kierownictwo duchowe, żeby skorygować swoje życie. Może być tak, że ja rzeczywiście nie będę miał grzechów ciężkich, że rzeczywiście będę miał tylko grzechy lekkie ale nagle będę dostrzegał zupełnie nową rzeczywistość w której się znajduję. Bo nagle zobaczę, że grzechy to nie tylko przewinienia przeciwko przykazaniom, ale że to jest też zaniedbanie np. dobra, że mogłem zrobić coś dobrego a nie zrobiłem tego bo nie chciało mi się bo byłem leniwy bo coś tam. Wtedy nagle zaczynamy obserwować zupełnie nową rzeczywistość, w której się znajdujemy, której wcześniej nie widzieliśmy, bo grzechy nam ją przysłaniały.”