Zasmuciło mnie, gdy usłyszałem koleżeństwo chórowe śpiewające “Locus iste” do ogniskowego piwa i innych napojów. Jakiż to upadek obyczajów, że zamiast piosenek biesiadnych, do piwa śpiewa się pieśni eucharystyczne…
Cóż widać takie czasy… Społeczeństwo nie wie kto to Anton Bruckner, dlaczego napisał “Locus iste” i co oznacza jego tekst.
Anton Bruckner (1824-1896) był synem wiejskiego nauczyciela i organisty, m.in. od 1855 roku był organistą Linz’kiej Katedry, skomponował “Locus iste” w 1869 roku dedykując je Kaplicy Adoracji Najświętszego Sakramentu w Linz’kiej Katedrze. Co by nie ułatwiać, tekst łaciński podaję w wersji angielskiej i polskiej.
Locus iste a Deo factus est,
inaestimabile sacramentum;
irreprehensibilis est.
This place was made by God,
a priceless sacrament;
beyond reproach.
To miejsce przez Boga zostało stworzone,
sakrament bezcenny,
niewypowiedziany.
Parę dni wcześniej słyszałem śpiew “Sancta Maria Ora pro nobis pecatoribus…” przy wzniesionych wysoko szklanicach.
*nie przystoi*
faktycznie ;-(
smutne to…
*Profanacja*
dlatego, Drogi Qzynie, trzeba przypominać co i gdzie przystoi, bo ludzie w ogóle zatracili w sobie poczucie sacrum….
Ja słyszałem kiedyś na przystanku autobusowym gwizdany (i to w dodatku fałszywie!) Mazurek Dąbrowskiego…..
. . . . .
. . .
.
*Zgadzam się*
Jednak należy dodać, że wypada rozgraniczyć muzykę (nawet religijną), którą nie tyle wypada co ostatecznie można śpiewać przy ognisku (choć nie twierdzę że od razu przy piwie czy innym procentowym trunku). Niestety taka muzyka mnie prawie mierzi w takim samym stopniu jak śpiewanie choćby Locus Iste do piwa. Muzyka sakralna powstawała (i powstaje) ad maiorem gloriam Dei i taką powinna pozostać. W związku z tym jej miejsce jest w Kościele, podczas zgromadzeń religijnych i ewentualnie w salach koncertowych, gdzie można jej okazać szcunek i powagę. A kwestia religijnego disco-polo (czyli piosenki pielgrzymkowo-biesiadne) pozostaje w kwestii sumienia, ale są to “utwory”, które nadają się tylko do śpiewania przy ognisku choć treść i wymowę mają religijną to jednak ich bezpretensjonalność nie pozwala (według mnie) na wykonywanie jej gdzie indziej niż w autobusie podczas pielgrzymki czy przy obozowym ognisku Koła Przyjaciół Radia Maryja.
A i jeszcze jedno. Widzę, że bardzo się spóźniłem z komentarzem, ale jeśli ktokolwiek ten komentarz ujrzy i przeczyta to będzie mi bardzo miło jeśli się ustosunkuje do mojego wywodu.
rozróżnił bym tu pieśń i piosenkę religiną. Tą pierwszą śpiewamy podczas liturgii, natomiast piosenkę poza liturgią i najlepiej poza kościołem.