Krzyk pierwszego

Wczoraj wieczorem poczułem się jak w PRLu, gdy urzędujący Pierwszy krzyczał “warcholstwo”. Myślałem, że po Władysławie Gomułce (nie mylić z Mikołajem Gomółką) i innych I sekretarzach słowo “warcholstwo” zostało zamknięte za murami IPN.

A tutaj jednak Pierwszy o “dziewiczej” teczce, przypomniał nam słowo elit komunistycznych. Teraz jeszcze lepiej widzę korzenie braci, którzy dla starszych osób mają “spieprzaj dziadu”, a dla młodszych wersję lite “warcholstwo”.

PANOWIE TAK NA SALONACH SIĘ NIE ROZMAWIA!!!

PS
cóż Ci Panowie z gier politycznych znają tylko Salonowca 🙁

7 thoughts on “Krzyk pierwszego

  1. *Oj Jarku*

    tak, jak rzadko zabieram głos w sprawach polityki (choć, jak wiesz, mam swoje zdanie ;)) tym razem jednak się wypowiem. Krzyczał?? Mnie to krzyku nie przypominało.. Dziś za te mocne słowa przeprosił…. Cos mi się zdaje, że uprzedzony jesteś.. (jak 50 % społeczeństwa i wszystkie media…)

  2. *krzyczał*

    dla mnie w relacji na żywo w TV jego wypowiedź była krzykiem!

    Nie jestem do Kaczyńskich uprzedzony, ponieważ uprzedzenie to “nieuzasadniony, negatywny stosunek do kogoś”.
    A ja mam uzasadniony negatywny stosunek do braci, i przyczyny podałem ponad rok temu w blogu, a moim znajomym mówiłem o nich jeszcze w latach 90-tych około 1990 -92.

    Wtedy bracia weszli do polityki po raz pierwszy w sposób znaczący. Ich działania bardzo dobrze pamiętam, bo przeżywaliśmy na studiach w Poznaniu ich ciągłe intrygi, obserwując najbardziej nieudolny rząd Olszewskiego, palenie kukły Wałęsy (a do tego czasu kukły człowieka palili bodaj tylko muzułmanie), rozbijanie kolejnych rządów.

    Tak więc mój stosunek do braci mam głęboko uzasadniony i trudno nazwać go uprzedzeniem.

  3. *Krzyk był w notce*

    to co dużymi literami, a w komentarzu nie.

    Dla mnie jako słuchającego większość wypowiedzi Pierwszego na przestrzeni lat, czegoś co jest klasyczną definicją krzyku sobie nie przypominam. Natomiast sposób mówienia, jaki zastosował w medialnej konferencji, zawsze utożsamiałem z jego krzykiem.

    No cóż, być może są ludzie, którzy nigdy nie krzyczą…

    A w notce na pewno krzyczałem, czego się nie wypieram!!!

  4. *znam netykietę*

    i wiem, że jeśli coś jest napisane dużymi literami, to ma oznaczać podniesiony głos, albo nawet krzyk. Jednakże jeśli czytam zdanie, na któego końcu jest wykrzyknik to moja edukacja (uczciwie zdana matura – rocznik `87 ;)) niekoniecznie podniesionym głosem tłumaczy mi, że mam to zdanie interpretować jako powiedziane troszkę, ehm, minimalnie…. głośniej??

    Przy okazji, potwierdzasz jednak, że ten krzyk to była Twoja interpretacja? Jednak nie krzyczał? Tylko utożsamiłeś tę wypowiedź Pierwszego z krzykiem?

    I już całkiem na koniec, abstrachując od wielkiej, średniej, małej polityki itp.itd – ostatnio praktykuję tzw zdrowy dystans 😉
    Gorąco polecam 🙂

    (co wcale nie oznacza, że moje podejście do Ojczyzny się zmieniło, że się zdystansowałem. Po prostu: zdrowy dystans :))

  5. *!!!*

    znaczyło tylko tyle co sic! czyli dokładnie tak jak napisano poprzednio, bez podnoszenia żadnego głosu ponad to co zostało za pierwszym razem powiedziane.

Comments are closed.