Przyjaciel SB’ków i lustrowanych

Jezus bogaty w miłosierdzie jawi się w Ewangeliach jako przyjaciel celników, czym gorszył faryzeuszy. Dzisiaj mam odwagę stwierdzić, że Jezus poszedłby do SB’ków i lustrowanych, i z miłością był pośród nich.

Mam odwagę spytać także i Ciebie, “Czy SB’cy i lustrowani są jeszcze naszymi bliźnimi?”. Odpowiesz: “mieszasz pojęcia…, nie przyznali się do grzechu, trzeba ich napiętnować…, jesteśmy czyści i oni powinni się oczyścić…”

Obawiam się dnia w którym, w imię źle pojętej miłości bliźniego, policjanci z polecenia Państwa będą doprowadzać obywateli do konfesjonału siłą i w kajdankach, bo tam już nie będzie miejsca na Rachunek Sumienia i rozmowę syna marnotrawnego z Ojcem. To grzesznika sumienie ma go skłonić do nawrócenia, a nie nasze sumienie!

Dzisiaj czuję się przyjacielem SB’ków i lustrowanych, bo dlaczegóż miałbym uważać, że jestem lepszy od nich.

Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: “Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: “Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony». (Łk18,9-14)

Potem wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A [był tam] pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło» (Łk19,1-10)

Jezus natomiast udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?» Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz!». (J8,1-18)

Mam odwagę spytać także i Ciebie, “Dlaczego tyle energii tracisz na tropienie demonów przeszłości, skoro w tamtych czasach byłeś małym dzieckiem lub młodzieńcem z mlekiem pod nosem? Aż tak dobrze znasz tamte czasy, aby wypowiadać wyroki. Także jeśli jesteś starszy, to czy rzeczywiście byłeś tak nieświadomy co się wokoło dzieje? Dlaczego nie poszedłeś napomnieć Brata i Siostry? Dlaczego nie pomogłeś im wtedy wrócić na drogę Prawdy?”.

Spójrz dzisiaj wokół Ciebie są ludzie potrzebujący napomnienia, Twój kolega zapija się na śmierć i bije chorą żonę, Twoja koleżanka zastanawia się nad uśmierceniem własnego dziecka, ponieważ znikąd nie widzi pomocy ani nadziei, Twój współbrat kapłan myśli o ucieczce od wiary, bo zagubił się w trudnej ordynarnej szkole i odnalazł w świecie nastolatkowej pornografii, Twoi sąsiedzi mają kilkorodzieci, ale od paru lat nie mogą otrzymać pracy. To są prawdziwe problemy naszych czasów i z nimi mamy się zmierzyć.

Oby nie było tak, że teraz będziesz milczał wobec kłopotów Twoich bliźnich, a dopiero za 20-cia lat staniesz w pierwszym szeregu kamieniujących. Biada Ci! bo taką samą miarą odmierzą Ci sprawiedliwość.

PS
Na marginesie, nie każdy SB był zbrodniarzem, np. p. Czesia pracująca na etacie w esbeckiej toalecie, podobnie jak nie każdy lustrowany był donosicielem i agentem, ale o tym w łatwości uogólniania zapominamy.

6 thoughts on “Przyjaciel SB’ków i lustrowanych

  1. O tak, Jarku. Jak najbardziej tak. Tylko skąd możemy wiedzieć, czy dzisiejsza Pani Czesia nie jest ówczesną Brystygierową? Takie przepoczwarzenie mogło nastąpić i pewnie nieraz następowało..

    No i dobrze jest jednak rozróżnić dwie sprawy: przestępstwa względem tzw forum wewnętrznego, które nie podlegają KKw (a jednak podlegają Dekalogowi i z nich nikt nie każe się tłumaczyć) oraz przestępstwa, jakimi moim zdaniem jest sam udział w działaniach organizacji przestępczej, jaką była ubecja.

    No i, na koniec, oczywista uwaga, że nie wszyscy w naszym pięknym kraju są katolikami (tym samym nie muszą uznawać zasady o nadstawianiu drugiego policzka ;))

  2. Tak, nie wszyscy są katolikami, a mam wrażenie, że katolicka większość przymusza wszystkich do rachunku sumienia i spowiedzi, a to nieuczciwe wymaganie na wyrost.

    Mam głębokie przekonanie, że jako Katolik zostałem wezwany do głoszenia Dobrej Nowiny i Miłosierdzia Bożego, a nie do rozliczania sumień innych. W ogóle nie wnikam w kwestie odpowiedzialności wynikającej jednoznacznie z KK. Zresztą odpowiedzialności z istoty KK ustawa lustracyjna tak naprawdę nie dotyczy, bo KK bez tej ustawy działa tak samo.

    Ja jako katolik nie widzę swojej misji w tropieniu byłych agentów, bo zbyt wielu ludzi potrzebuje mojej pomocy i modlitwy tu i teraz, i nie stracę energii na bezsensowne zawierzanie SB’ckim dokumentom.

    Od początku lustracji fascynuje mnie wiara lustratorów w prawdziwość SB’ckiej dokumentacji. Słyszę od tych samych osób, jak we własnej pracy oszukiwali w biurach, sklepach, zakładach produkcyjnych, a jednak ich niezachwiana wiara w profesjonalizm SB’ckich materiałów trwa!

  3. Gratuluję postawy. Szczerze. Ja nie wiem, czy bym potrafił wybaczyć ubekowi, który np. prześladował mi rodzinę czy zabił znajomego księdza. Ty potrafisz, Kuzynie, i za to Cię podziwiam. Wiem, że do tego wzywa nas Pan, ale…. 🙁 (ja do tego jeszcze nie dojrzałem, może kiedyś…)

  4. Jarku, nie zrozumiałeś mnie (takie mam wrażenie). Nie wszyscy są katolikami, czyli nie muszą przebaczać, mogą sie domagać sprawiedliwości. Są na tym świecie ludzie, którzy działają na zasadzie kodeksu Hammurabiego, albo raczej chcą sprawiedliwej kary dla tych, którzy na tę karę zasługują.

    Inna sprawa – jeśli już wybaczać to prawdziwym zbrodniarzom? A nie takim, których ktoś na siłę dopisał do listy?

    Nie uważasz, że żeby nastąpiło wybaczenie, najpierw musi być skrucha?

  5. Chyba rzeczywiście Cię Tomku nie rozumiem. Osoby propagujące lustrację równocześnie deklarują się jako prawdziwi katolicy, i o zgrozo głosy przebaczenia można częściej usłyszeć z ust osób odległych od religijnego ideału Dobrej Nowiny i Miłosierdzia Bożego.

    Jeżeli teraz przyjąć twierdzenie, że te osoby deklarujące się jako katolicy również działają na zasadzie kodeksu Hammurabiego, to pozostaje mi to pozostawić bez komentarza.

    Cały czas powracam w moich myślach do wzorców osobowych, za którymi pragnę podążać czyli osobą św.Szczepana, św.o.Pio i Jana Pawła II. Jan Paweł II wybaczył Ali Agcy mimo iż ten nie wyraził skruchy. Ali Agca co najwyżej wyraził zdziwienie, że pewna kula śmierci, nie przyniosła śmierci.

    Mam wielki spokój w sobie Tomku, bo nie muszę zastanawiać się, kto i gdzie był agentem, i nie muszę się emocjonować dokumentami SB. Pozostawiam to innym, skoro tak wielu czuje się ludźmi gotowymi do dochodzenia prawdy i są pewni swoich argumentów, niech dochodzą tego co nazywają prawdą.

    Ja ze swej strony mam odwagę myśleć inaczej, obrywając za to, i ostrzegać, że ta droga prowadzi do zguby i braku poszanowania bliźniego.

  6. Dokładnie o to mi chodzi. Niech dochodzą do prawdy. Jeśli ks. M. Czajkowski, przez długie lata autorytet (dla niektórych, bo kardynał Kominek zakazał mu rezydencji w swojej wrocławskiej diecezji – wiedział, że jest TW) okazał się być TW i się do tego oficjalnie przyznał (ktoś z nim ostatnio rozmawiał i pytał, jak to znosi: odpowiedział, że całkiem dobrze, zdecydowanie więcej się modli) i reakcje były takie, jakie były to życzę takiego stanu ducha wszystkim TW i nie TW.

    A poszanowanie bliźniego odznacza się również tym, że nic nie wtłaczamy pod dywan… Oczywiście jestem przeciw polowaniu na czarownice, chyba że zamierzam się na Łysej Górze osiedlić :>

Comments are closed.