Każdy kto przestrzega prawa w Polsce może być szybko odsądzony od czci i wiary.
Politycy wbrew prawu – pomimo prawomocnego wyroku Sądu (sic!) – zarzucają byłemu Prezydentowi kłamstwo lustracyjne i są społecznie bezkarni w tym łamaniu prawa. Nie słyszę głosu sprzeciwu ludzi miłujących prawdę.
Równocześnie czytam, o nagannym zachowaniu Pani Minister, która wypełniła literę prawa – zgodnie z ustawą uchwaloną przez Sejm (złożony w większości z posłów katolików) – w jakiej została opisana dopuszczalność przerywania ciąży.
Poeta z wiarą w sercu mówił i pisał “niech prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość sprawiedliwość”, a dzisiaj słychać tylko krzyki ludzi, którzy próbują zagłuszyć krzykiem własne problemy i życiowe błędy. Krzyczy mały brat, krzyczą obrońcy życia, krzyczą inni.
I tak sobie myślę, że w tym krzyku najmniej chodzi o Polskę, o obronę życia i wartości, natomiast najbardziej chodzi o autopromocję.
Najłatwiej jest zakrzyczeć kogoś – anonimowego dla nas – kto popełnił błąd i brnie w nim dalej, najtrudniej jest podejść do kolegi i koleżanki w pracy i z nimi mądrze rozmawiać o ich odejściu od Boga.