Sprawa Piotrusia…

Nie znam szczegółów całej sprawy i w zasadzie nie jest to najważniejsze. Zastanowiło mnie jak łatwo używa się bezbronnego dziecka dla osiągnięcia własnych korzyści i celów. Media przez ponad tydzień każdego dnia non-stop wykazywały rzekomą “troskę” o dobro dziecko, w rzeczywistości – moim zdaniem – była to tylko troska o szybkie i mocne sprzedanie tematu i własnego tytułu. Tyle osób emocjonalnie zaangażowało się w tę sprawę, a w rzeczywistości po wykorzystaniu bezbronnego dziecka przez dorosłych, to samo uczyniły media i politycy…

Takich Piotrusiów są w Polsce tysiące, ale łatwiej sprzedawać chwytliwy temat, niż edukować, że tylko miłość uzdrawia. Szkoda, że tak mało osób zna piękną książkę Ericha Fromma “O sztuce miłości”, szkoda…

… i tak sobie myślę jak łatwo jest rzucać kamieniem w rodziców takiego Piotrusia, i równocześnie czynić tak samo, używając bezbronnego dziecka dla osiągnięcia własnych korzyści i celów.

Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień (J 8,7)

2 thoughts on “Sprawa Piotrusia…

  1. Nie to stara sprawa sprzed 1,5 miesiąca, tylko przemyślenia po tym jak nikt jej dalej nie prowadzi…

Comments are closed.