…żyjemy w wieku, w którym każdy zarzut staje się obrazą osobistą,
dlatego, że ludzie się adorują jak bogi albo nienawidzą jak diabły,
ale nikt nie ma odwagi kochać.
Cyprian Norwid
Od kilku lat mam zaszczyt bycia studentem naszej Akademii, co więcej mogę obserwować “ogromne” zmiany dokonujące się w niej z dnia na dzień. Skłoniło mnie to – pomimo wrodzonej nieśmiałości – do podzielenia się z Tobą drogi czytelniku garścią moich spostrzeżeń.
Żyjemy w ciekawych doprawdy – czasach, pełnych burzliwych przemian, braku etyki zawodowej i specyficznego pojmowania wolności. Bardzo często, aby tylko nie mieć żadnych problemów, rezygnujemy z prawa do wyrażania własnego zdania i postępujemy zgodnie z poniższymi słowami:
“W końcu… rzecz polega na tym,
żeby nie być wolnym i słuchać
w skrusze większego łajdaka od siebie.”
Albert Camus “Upadek”
Co więcej przyzwyczailiśmy się do chamstwa, brudu, szarości życia i kompletnego braku optymizmu. W związku z tym nasuwa się pytanie:
“Quo Vadis, Academia?” Bardzo ważne bo określające przyszłość naszej uczelni. Nie moją ani pojedynczych osób, ale przede wszystkim całej społeczności akademickiej.
Dzięki determinacji J.M.Rektora powstaje – niepodważalne osiągnięcie – nowy budynek Akademii. Tyle, że sam budynek niczego nie zmieni. Program studiów jest przestarzały i nie przystaje do europejskich wzorców. Jest to fakt – niestety niezauważany przez znaczną część naszej kadry pedagogicznej. Senat naszej uczelni żyje w błogim stanie nieświadomości.
W przeciwieństwie do innych uczelni nasza Akademia nie kształci muzyków orkiestrowych ale wyłącznie solistów
Studia orkiestrowe… o ile się odbywają są epizodycznym przedmiocikiem. Do dnia dzisiejszego nie zostały opracowane programy dla poszczególnych instrumentów. Nie ma także koncepcji prowadzenia tych zajęć. (Bardzo optymistycznie nastraja mnie decyzja rady wydziału o uregulowaniu tych spraw do końca bieżącego roku akademickiego).
Zespoły kameralne nie są budowane perspektywicznie, ale tylko po to aby liczba X studentów zaliczyła Y semestrów. Jest to swoiste “pospolite ruszenie” niezdolne poza – na całe szczęście nielicznymi wyjątkami – do systematycznej pracy. Praktycznie me ma dobrego kwartetu smyczkowego, kwintetu dętego, tria stroikowego – o zespołach blaszanych nie wspomnę.
W związku z tym orkiestra reprezentuje poziom będący pochodną pracy na tych zajęciach. Pozwolę sobie pominąć milczeniem problematykę przedmiotów głównych.
Wokaliści mają podobne kłopoty – trudno im uwierzyć, że po skończeniu studiów, większość z nich będzie śpiewała w chórach.
Jednak prymat wszelkich cudownych zjawisk należy się bez wątpienia wydziałowi IV, a w szczególności chóralistyce. Dlaczego studentom stwarza się możliwość dyrygowania zespołem wokalno-mstrumentalnym dopiero na dyplomie, wymagając dojrzałości i obycia scenicznego? Od czego są zespoły instrumentalne IV wydziału? Jakie są przyczyny tego, iż większość studentów tego kierunku ma problemy w dyrygowaniu chórem?
Znaczna część winy za istniejący stan rzeczy leży po stronie studentów. Narzekamy na naszych wykładowców, nie zależy nam jednak na zmianie tej sytuacji. Nie stanowimy zgranej społeczności, co najwyżej małe grupki walczące o własne interesy (przede wszystkim finansowe) Zamiast dopingować się do lepszej gry, dołujemy się prostackimi złośliwościami. Żenująca jest dla mnie niechęć – tak wielu studentów – do korzystania z prawa do wyrażania własnego zdania (konstruktywnego).
Czy zastanowiliście się kiedyś Drodzy Studenci co oznacza słowo Akademia?
Komu ona ma służyć?
Dlaczego tak łatwo jest was przekonać, że granie – gratis (czytaj dla samej muzyki) – nie ma sensu.
Łatwo jest krytykować, znacznie trudniej budować – mam tego świadomość – dlatego z taką pewną nieśmiałością sięgam znowu po pióro…
- Znacznie pomogłoby wprowadzenie konkursów dla studentów. Powinny się one odbywać raz do roku. Oceniającymi winni być pedagodzy i studenci. Wspaniałym przykładem jest zeszłoroczny konkurs kolęd skomponowanych przez młodych kompozytorów.
- Równie ciekawe byłyby otwarte zajęcia prowadzone przez pedagogów każdej z katedr. Umożliwiłoby to lepsze poznanie wybitnych i nowatorskich metod pracy wielu z wykładowców.
- Niewątpliwie konieczna byłaby także zmiana podejścia do pracy w Akademii zarówno ze strony pedagogów jak i studentów.
Cechą młodości jest szczerość (w szczególności jeżeli za coś trzeba płacić, nawet symboliczną złotówkę). Dlatego studenci będą coraz odważniej mówić o swoich obawach dotyczących kompetencji niektórych niedokształconych pedagogów Można nam tego zabronić, ale jest coś silniejszego od zakazu . Prawda… W odróżnieniu od racji jest niezmienna i trudna do zagłuszenia.
Konkludując:
“Co my wiemy, to tylko kropelka
czego nie wiemy, to cały ocean.”
Izaak Newton
Albo społeczność akademicka zacznie zajmować się organizowaniem koncertów, audycji i sesji naukowych albo w krótkim czasie staniemy się Akademią bez muzyki. Za taką uważam uczelnię, w której jest zaledwie jeden lub dwa dobre zespoły kameralne, słaba orkiestra i równie słaby chór (pomimo lepszego niż normalnie występu tych zespołów na ostatnim kocercie naszej uczelni) Ponadto obawiam się, ze dalej będziemy słynąć w Polsce tylko z kilku skrzypków, wiolonczelisty i lutników.
Zwracam się z gorącym apelem do pedagogów i studentów aby mieli odwagę do głośnego mówienia o problemach naszej Akademii, a nie jak ma to miejsce obecnie “Sotto Voce“1
Wszystkim osobom, które przejęły się tym artykułem, przypominam – zgodnie z tytułem – spokojnie to tylko awaria mojego sposobu myślenia?
PS
Być może ciąg dalszy nastąpi pod tytułem “Czy leci i nami pilot?”
1 (wł. szeptem, cichutko)
dla ” Mówmy w C-dur “ AD 1995 nr 1
Pingback: Słuchając ostatnich lamentów polityków | szczepanek.org