Mam wrażenie, że obecny podział polityczny jest praktycznie podziałem religijnym na: katolików starotestamentowych bez przebaczenia i nowotestamentowych z miłosierdziem.
Mam wrażenie, że obecny podział polityczny jest praktycznie podziałem religijnym na: katolików mających czyste serca z wyłącznością na prawdę i mających złe intencje bez prawa do odwołania do Boga.
Bardzo zły to czas, gdy jeden czuje się lepszym od drugiego tak, jakby na ziemi był sprawowany “sąd ostateczny”.
Zasmuca mnie coraz częstsze zdanie przyjaciół i znajomych, świadczące o ich zgorszeniu obecną sytuacją: “Katolicy rządzą, a nie ma w nich za grosz przebaczenia, tylko zawiść i zemsta; po co mamy się nawracać, skoro katolicy tylko gadają, a nie żyją według dekalogu, jak dalej mamy trwać w katolicyzmie skoro nas wyrzuca się do kruchty i strefy milczenia”.