Przeglądając tytuły artykułów zachodzę w głowę, co to się nam porobiło. Na przykład dział sportowy u różnych wydawców obwieszcza “Galaktyczny mecz” czy też “Kosmiczny mecz”, kiedyś wystarczyło napisać, że był to “dobry mecz” i każdy wiedział, że takiego meczu nie da się zobaczyć przez co najmniej rok, a czasem nawet kilka lat. A tutaj dzień po dniu mamy “Galaktyczne mecze”.
W dziale muzealno kulturalnym czytam nagłówek “Szok! Kopulująca para na wystawie z ludzkich zwłok” gdzie indziej początek zmieniono na “Sensacja”, dawniej napisano by “niesmaczna wystawa” i te dwa słowa byłyby całym artykułem.
A na koniec kolumna polityczna “Tutaj my, a tam ZOMO”, “To nie filharmonicy wiedeńscy”, “Inwazja na Niesiołowskiego”, a dawniej napisano by w trosce o Państwo “Związkowcy nadużywają swobód demokratycznych”.
I tak sobie wspominam, z radością, że nie opuściłem żadnego programu “Solidarności” przy Okrągłym Stole w reżimowej TV, i wiem co i jak się wtedy działo z własnych przeżyć, a nie z nowomowy dziennikarzy, którzy niestety tamtych czasów albo nie znają, albo świadomie przeinaczają.
Ludzka pamięć jest krótkotrwała, i dlatego tak łatwo media mogą nam wmawiać, że to co było wczoraj było lepsze lub gorsze, w zależności od tego jaka jest koniunktura polityczna.
PS
Najbardziej ubawił mnie artykuł z gazety ogólnopolskiej, w której opisywano rozmowę po angielsku z pewnym europosłem (o wielu partyjnych twarzach), z podsumowaniem, że ważył słowa i wolno mówił. Przy czym redaktor nie zadał sobie trudu, aby sprawdzić, że ów europoseł urodził się w Londynie i ma angielskie imiona, przetłumaczone na polskie, czyli przy odrobinie logiki można odgadnąć, że choć do wczesnej młodości używał tego języka przynajmniej jako drugiego codziennie.