Początek dnia, czas pięknego ożywania na nowo. Ofiara Mszy św. o 6:30 w intencji Rodziny – tych co już w wieczności. Radość Bożego Narodzenia i Zmartwychwstania zda się wylewać na dzień cały.
Wczesne przyjście do pracy 7:00 i codzienny śpiew poranny współpracownika – z pianą na ustach – aż uszy puchną i bolą:
Cholera jasna, jasna cholera…
i tak jakieś 30 razy w 5 minut. Pojawiła się Golgota.
Początek dnia, bolesne zetknięcie sacrum i profanum.
*hmm*
Czy uzywal tylko slow cholera jasna czy moze jakis bardziej drastycznych na Ch albo K 😉
*Bardziej drastyczne*
Dla mnie bardziej drastyczne było już “Cholera jasna, jasna cholera”.
*…*
🙂
*hm*
to smutne ale rano jak nie umiem wyrobić to też niekiedy wiązanki puszczam…