Oszust ludzkich serc!
Wczoraj dałem się oszukać. Wracałem z pracy zamyślony w Różańcu św., kiedy pewien – przechodzący obok – starszy pan bez uzębienia zaczął do mnie wołać: “Nie pamięta mnie pan, niech pan pozdrowi ojca”. Szedłem dalej. Jednak po kolejnym napastliwym wołaniu, wróciłem do rzeczywistości i zacząłem konwersację. Od pierwszej chwili miałem wyraźne przeczucie, że to oszust, jednak pycha dobrze połechtana pamięcią o ojcu zrobiła swoje. Pan się przedstawił (nazwisko marki nazwisko), ja go wyczekałem i też się przedstawiłem (niestety nie pomyślałem o zmianie nazwiska na tych kilka chwil). On oczywiście udając oburzenie odpowiedział, że zna nazwisko me, więc po co je powtarzam (czułem fałsz lecz zmysły miałem przytępione). Powiedziałem mu, że dzisiaj świat jest bez moralności i etyki (z przekorą, której nie zauważył), on również ponarzekał. Potem powiedział, że zepsuł mu się samochód, kartę telefoniczną ukradli itp. … i oczywiście potrzebuje pieniędzy na dojazd do domu. Ponieważ działo się to pod Katedrą, jakoś miłosierdzie mnie zamuliło i dałem mu groszy kilka. Z jednej strony wiedziałem, że to oszust, z drugiej połechtana pycha zrobiła swoje.
W czasie studiów zwykłem mawiać: “jeśli dzwoni do ciebie od dawna niewidziany znajomy – ktoś z kim chodziłeś do szkoły lub na studia – to na pewno jest agentem ubezpieczeniowym albo z amway’a etc.”.
Wczoraj nauczyłem się nowej maksymy: “jeżeli spotyka cię ktoś na ulicy, wspomina rodzinę i przeszłość – nie wierz! Na koniec i tak tylko będzie chciał pieniądze”.
Często idąc drogą zamyślony w Różańcu św. muszę wyglądać jak statystyczne 7 nieszczęść, ponieważ zawsze zaczepiają mnie mormońscy młodzieńcy, oszuści albo nawiedzeni ewangelizatorzy…
Dalej będę odmawiał Różaniec św. bo to jedyna broń przeciw szatanowi – oszustowi duszy. On jest jeszcze bardziej wyrafinowany w zwodzeniu na manowce i deprawowaniu duszy, niż ten wczoraj spotkany pan. Diabeł wie, że pycha człowieka gubi, dlatego tak bardzo wykorzystywać ją lubi. Szczególnie uderzyło mnie to w ostatniej sekwencji filmu “Adwokat diabła”.
Uważaj na oszustów – nie bądź naiwny tak jak ja!
*św. Franciszek*
On potrafił wierzyć i dzielić się ostatnią szatą ze spotkanym nieznajomym. Być świętym…
*Różaniec*
Możliwe, że to że tak blisko obcujesz z Bogiem dzięki potężnej Modlitwie Różańcowej, sprawia że jesteś tak perfidnie atakowany…
A tak w ogóle to miło mi się pierwszy raz wpisać na tym blogu. Pozdrawiam!
*boję się*
otwierać drzwi. Nie, żebym szczególnie strachliwy był. Większość dzwonków to prośby o pieniądze. Jeden przyszedł i powiedział, że niedawno wyszedł z kryminału. Kiedy mu powiedziałem, że tam pracuję i go nie znam, zaczął sie oddalać w niewiadomym kierunku (a właściwie wiadomym, do najbliższej budki z piwem).
*?*
może mi ktoś wyjaśnić zdanie: “Możliwe, że to że tak blisko obcujesz z Bogiem dzięki potężnej Modlitwie Różańcowej, sprawia że jesteś tak perfidnie atakowany…” ?
proszę o jakąś przystępną ale sensowną interpretację w wykonaniu kogokolwiek…
*do MiMaS’a*
Nie wiem do końca co miał na myśli Vector w zdaniu, o które pytasz. Uważam, że ta sytuacja nie była jakimś perfidnym atakiem szatana, lecz ludzką słabością (kłamstwo oszusta i moja pycha). Perfidne ataki szatana, są znacznie bardziej wyszukane. Poza tym na takie ataki mogę się sam otwierać: chodząc tam gdzie nie powinienem, oglądając to co wiem jaki rodzi skutek, czytając to co osłabia. Wbrew pozorom nie zawsze szatan atakuje pierwszy, często my sami ten atak prowokujemy otwierając się (ponowny atak szatana jest zawsze mocniejszy), a wtedy chyba o perfidii trudno mówić.
Co do siły Różańca św. – odmawiając go zyskuję siłę duchową – dlatego że uprzednio ożywił mnie do tej modlitwy Duch Święty – i dystans do pośpiechu życia. Czy może to czynić bardziej perfidnymi ataki szatana? Przykład bł.o.Pio, który całe życie odmawiał Różaniec św. (w niedzięlę będzie kanonizowany) jednoznacznie wskazuje, że tak. Był on bity, rzucany o ziemię, prześladowany różnymi zjawami, miał niszczoną korespondencję – przez szatana. Dlaczego perfidne ataki? Bez perspektywy Zbawienia jest to niewytłumaczalne. W perspektywie Zbawienia najprościej mówiąc modlitwa rodzi dobro, rozświetla naszą duszę pośród mroków ziemskiej wędrówki, natomiast szatan ma odmienne cele. Człowiek nie może jednak w swej pysze (“przodownik modlitwy” itp.), zapominać, o uprzedniości działania Ducha Świętego, i o ochraniającym płaszczu Jezusa Milosiernego i Matki Bożej. Człowiek dostaje tylko tyle ile jest w stanie udźwignąć, bez Bożej opieki od razu by poległ.
Wniosek końcowy każdy jest perfidnie atakowany przez szatana, ten który się modli jest przekornie mówiąc mniej atakowany, ponieważ jest dobrze uzbrojony — modlitwą np. Różańcem Świętym :-)))
*vector*
Faktem znanym z praktyki jest, że im bliżej Boga, tym wyraźniej widać ataki złego. Np. nocne pobicia Ojca Pio.
*Przyznaję się…*
Trudno… faktycznie mało fortunnie to wyszło… Najpierw się głupawo wypowiedziałem, a potem nie przeczytałem dokładnie notatki Jarka – stąd do powtórzenie o Ojcu Pio… Nie potrafię powiedzieć nic mądrego nt. modlitwy, ale mam inne zalety.