Powiew tajemniczości, nieuchwytność chwili, wzrastający szacunek podczas ulotnej rozmowy. Czy należy rozwiewać aurę tajemniczości, czy należy wszystko dopowiadać?
Kiedy artysta wychodzi na scenę, zda się być odkrytym blaskiem reflektorów, jednak reflektory okrywają – w rzeczywistości – jego piękno pochodzące z mroku tajemniczego nieodkrytego wnętrza. To wnętrze zachwyca publiczność wyśpiewaną i wygraną frazą. Prowadzi to do nieodgadnionego Świata Baśni, który przemienia ludzkie serca i myśli, pięknem Boga…
Czy wolno rozwiać tą tajemniczą i ulotną wizję, czy wolno widząc poranną mgłę – unoszącą się nad stawem – rozgonić ją reflektorami relacji TV?
Jeżeli kogoś pytamy w prawdzie Czy to Ty?, a on chowając się za swą tajemniczością mówi Nie, wtedy nie wypada głosić wszem i wobec ulotnej prawdy misterium.
Niech pozostanie tajemniczość: nieodgadniona, nieuchwytna, mądra i piękna. Bo czyż tajemniczość bez tego, byłaby tym samym?
Tak, szacunek dla człowieka chcącego być tajemniczym, jest ważniejszy od dociekania wszystkiego, udowadniania własnej racji i rozgłaszania wszem i wobec za wszelką cenę…
Pozostaje jeszcze pytanie czy wiedząc jak się nazywa Tajemnica, od razu widzi się ją we właściwym świetle, poznaje i rozumie? Wiem jak się nazywa Mysterium Fidei (łac. tajemnica wiary), a pomimo tego, nie przestaje być dla mnie tajemnicą, odkrywaną na nowo każdego dnia. Czy do końca mego krótkiego życie zdążę pojąć choć maleńką cząstkę Mysterium Fidei, tak aby stając w dniu Sądu Ostatecznego przed Tronem Bożym, móc odpowiedzieć Tak oto ja grzesznik, Boże Miłosierny zmiłuj się nade mną w łaskawości swojej. Czy będę miał odwagę przyznać się do własnego życia?
*
…każdy ma w sobie tajemnice, skarby, drogocenne klejnoty…,
…niosące go wspomnienia i marzenia,…
odkrywa je jedynie wtedy, gdy czuje się bezpieczny, wolny, niczym nieograniczony……
człowiek żyje, mając nadzieję odkrycia tej tajemniczości, lecz ona zawsze jest nieuchwytna, nieosiągalna…
…i przez to… piękna……