Patrzyłem wczoraj na odblask zachodzącego słońca, choć słońca samego nie widziałem – przesłaniało je betonowe osiedle.
Widziałem to odbicie w chmurach na niebie, odbijały się w nich cudne barwy od bieli do czerwieni.
Moje ciężkie zmęczenie w jednej chwili odeszło, przemieniając się w radość kontemplacji, piękna stworzonego przez Ojca, choć Ojca nie widziałem.
Spojrzałam w przyszłość. Jak bardzo jest tajemnicza!
Jaka szkoda, że mało jest rzeczy w życiu, których możemy być tak pewni, jak tego, że po nocy przyjdzie dzień…