Co mam uczynić?

Na pytanie: “Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” — Jezus odpowiada […] «Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!» […] W tym miejscu zmienia się klimat wydarzenia. Pisze Ewangelista: Młodzieniec “spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości”. […]

Nie ulega żadnej wątpliwości, że zdanie to odnosi się do dóbr materialnych, których ów młody człowiek był właścicielem lub dziedzicem. Jest to może sytuacja właściwa tylko dla niektórych, raczej jednak nietypowa. I dlatego słowa Ewangelisty prowokują do innego postawienia problemu: chodzi o to, że sama młodość (niezależnie od jakichkolwiek dóbr materialnych) jest szczególnym bogactwem człowieka, dziewczyny czy chłopca — i najczęściej też jako swoiste bogactwo bywa przez młodych przeżywana.

Gdyby on człowieka nie widział, nie poszedłby do powstania i nie poświęciłby dla ludzi swego życia. To jest najlepsze świadectwo. Są relacje świadków, że ranni prosili go, by nie odchodził, bo kiedy się znajdował przy nich, czuli się bezpieczni i spływał na nich niewytłumaczalny spokój. On się brał z tego niesłychanego otwarcia na każdego. A dlaczego niektórzy w zakonie nie mogli go ścierpieć? Bracia mieli różne wyobrażenia o byciu zakonnikiem. Nie można powiedzieć, że wszyscy przeciwnicy Czartoryskiego reprezentowali jakiś gorszy nurt w zakonie. Wie pan, niechęci często biorą się z emocji, z przyziemnych urazów. To jest często sprawa nie rozładowanych napięć. W zakonie brakuje tej przysłowiowej teściowej, na której się można wyładować. Jeden z ojców powiadał, że Czartoryski nie może być beatyfikowany, ponieważ chciał go wyrzucić z zakonu. Prawda, że piękne pojmowanie świętości? Część z braci buntowała się przeciw księciu, bo co oni tam księcia będą słuchać. Nieważne, że przecież poleceń nie wydawał jak książę, tylko jak przełożony w zakonie i to taki, który wiedział, że prawdziwa władza polega na usługiwaniu innym. Wykonywał najprostsze zajęcia, uczył braci, jak się trzyma miotłę, jak należy sprzątnąć w celi po napaleniu w piecu. Uczył takich prostych zasad kultury, które wyniósł z domu. Ale to i tak wszystkich pewnie nie przekonywało. Ten uraz przeciw “panom” był u niektórych zakorzeniony bardzo głęboko.

Błogosławiony o.Michał Jan Czartoryski OP, wzór powołania na trudne czasy, czyli każde czasy!