Nie zbudowano jeszcze nigdy trwałego Królestwa na fundamencie kłamstwa.
3 thoughts on “Nie narzekaj tylko czekaj”
*No, czy ja wiem?*
Wiecznotrwałego królestwa to w ogóle żaden ze śmiertelników jeszcze nie zbudował. I nie należy oczekiwać, że ktoś ustanowi Królestwo Niebieskie na ziemi. A trochę bardziej trwałych imperiów w historii jednak istniało. Najdłużej ciągłość państwową utrzymują bodajże Chiny. Czy były budowane na fundamencie prawdy, czy kłamstwa? Nie wiem, czy to dobrze postawione pytanie. Władzę buduje się raczej na sile i autorytecie wynikającym z umowy społecznej.
Pozwolę sobie zacytować klasykę: fragment rozdziału XVIII z “Księcia” Machiavellego: W jaki sposób powinni książęta dotrzymywać wiary:
A nigdy nie braknie księciu przyczyn prawnych, by upiększyć wiarołomstwo. Można by na to dać niezliczone przykłady nowoczesne i wykazać, ile traktatów pokojowych, ile przyrzeczeń stało się nieważnymi i próżnymi wskutek wiarołomstwa książąt, a ten wyszedł lepiej, który lepiej umiał używać natury lisa. Lecz konieczne jest umieć dobrze tę naturę upiększać i być dobrym kłamcą i obłudnikiem; ludzie tak są prości i tak naginają się do chwilowych konieczności, że ten, kto oszukuje, znajdzie zawsze takiego, który da się oszukać. (…) Nie jest przeto koniecznym, by książę posiadał wszystkie owe zalety, które wskazałem, lecz jest bardzo potrzebnym, aby wydawało się, że je posiada. Śmiem nawet powiedzieć, że gdy się je ma i stale zachowuje, przynoszą szkodę, gdy zaś wydaje się, że się je ma, przynoszą pożytek; powinien więc książę uchodzić za litościwego, dotrzymującego wiary, ludzkiego, religijnego, prawego i być nim w rzeczywistości, lecz umysł musi mieć skłonny do tego, by mógł i umiał działać przeciwnie, gdy zajdzie potrzeba.
Trzeba to rozumieć, że książę, a szczególnie nowy, nie może przestrzegać tych wszystkich rzeczy, dla których uważa się ludzi za dobrych, bowiem dla utrzymania państwa musi częstokroć działać wbrew wierności, wbrew miłosierdziu, wbrew ludzkości, wbrew religii. Trzeba więc, by miał on umysł zdolny do zwrotu, stosownie do tego, jak wiatry i zmienne koleje losu nakazują, i jak rzekłem powyżej, nie powinien porzucać dobrego, gdy można, lecz umieć czynić zło, gdy trzeba.
Powinien przeto książę bardzo nad tym czuwać, by z ust jego nie wyszło nic, co by nie było przejęte pięciu zaletami, powyżej wymienionymi, i by temu, kto go widzi i słyszy, wydawał się cały miłosierdziem, cały wiernością, cały ludzkością, cały prawością, cały religijnością. (…)
Niech przeto książę oblicza się tak, aby zwyciężać i utrzymać państwo, wtedy środki będą zawsze uważane za godziwe i przez każdego chwalone, gdyż tłum pójdzie zawsze za pozorami i sądzi według wyniku, a na świecie nie ma jak tylko tłum, mniejszość bowiem nie liczy się, kiedy opinia większości wspiera się na autorytecie państwa.
*zakłamanie*
Wydaje mi się, że hipokryzja, zakłamanie władzy, nie jest jeszcze rzeczą najgorszą. Dopóki ktoś jest hipokrytą, znaczy to, że ma świadomość, że to, co robi, jest niezgodne z pewnymi normami. Nakłada więc maskę i udaje innego niż jest. Gorzej dzieje się wtedy, gdy człowiek zdejmuje tę maskę i zamiast służyć pewnym wartościom zaczyna je sam na nowo ustanawiać, według własnego uznania. A mam wrażenie że to się właśnie dzieje: władza przekracza tę niebezpieczną granicę między hipokryzją a cynizmem. Prawdą jest to, co my za nią uważamy. I możemy to przegłosować!
*Sokrates*
nie zdążył przegłosować, niestety
Comments are closed.
W ramach tej prywatnej witryny internetowej są stosowane pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.OkNiePolityka cookies
W każdej chwili możesz zmienić swoją zgodę, klikają przycisk Zmień zgodę.Zmiana zgody na cookies
*No, czy ja wiem?*
Wiecznotrwałego królestwa to w ogóle żaden ze śmiertelników jeszcze nie zbudował. I nie należy oczekiwać, że ktoś ustanowi Królestwo Niebieskie na ziemi. A trochę bardziej trwałych imperiów w historii jednak istniało. Najdłużej ciągłość państwową utrzymują bodajże Chiny. Czy były budowane na fundamencie prawdy, czy kłamstwa? Nie wiem, czy to dobrze postawione pytanie. Władzę buduje się raczej na sile i autorytecie wynikającym z umowy społecznej.
Pozwolę sobie zacytować klasykę: fragment rozdziału XVIII z “Księcia” Machiavellego: W jaki sposób powinni książęta dotrzymywać wiary:
A nigdy nie braknie księciu przyczyn prawnych, by upiększyć wiarołomstwo. Można by na to dać niezliczone przykłady nowoczesne i wykazać, ile traktatów pokojowych, ile przyrzeczeń stało się nieważnymi i próżnymi wskutek wiarołomstwa książąt, a ten wyszedł lepiej, który lepiej umiał używać natury lisa. Lecz konieczne jest umieć dobrze tę naturę upiększać i być dobrym kłamcą i obłudnikiem; ludzie tak są prości i tak naginają się do chwilowych konieczności, że ten, kto oszukuje, znajdzie zawsze takiego, który da się oszukać. (…) Nie jest przeto koniecznym, by książę posiadał wszystkie owe zalety, które wskazałem, lecz jest bardzo potrzebnym, aby wydawało się, że je posiada. Śmiem nawet powiedzieć, że gdy się je ma i stale zachowuje, przynoszą szkodę, gdy zaś wydaje się, że się je ma, przynoszą pożytek; powinien więc książę uchodzić za litościwego, dotrzymującego wiary, ludzkiego, religijnego, prawego i być nim w rzeczywistości, lecz umysł musi mieć skłonny do tego, by mógł i umiał działać przeciwnie, gdy zajdzie potrzeba.
Trzeba to rozumieć, że książę, a szczególnie nowy, nie może przestrzegać tych wszystkich rzeczy, dla których uważa się ludzi za dobrych, bowiem dla utrzymania państwa musi częstokroć działać wbrew wierności, wbrew miłosierdziu, wbrew ludzkości, wbrew religii. Trzeba więc, by miał on umysł zdolny do zwrotu, stosownie do tego, jak wiatry i zmienne koleje losu nakazują, i jak rzekłem powyżej, nie powinien porzucać dobrego, gdy można, lecz umieć czynić zło, gdy trzeba.
Powinien przeto książę bardzo nad tym czuwać, by z ust jego nie wyszło nic, co by nie było przejęte pięciu zaletami, powyżej wymienionymi, i by temu, kto go widzi i słyszy, wydawał się cały miłosierdziem, cały wiernością, cały ludzkością, cały prawością, cały religijnością. (…)
Niech przeto książę oblicza się tak, aby zwyciężać i utrzymać państwo, wtedy środki będą zawsze uważane za godziwe i przez każdego chwalone, gdyż tłum pójdzie zawsze za pozorami i sądzi według wyniku, a na świecie nie ma jak tylko tłum, mniejszość bowiem nie liczy się, kiedy opinia większości wspiera się na autorytecie państwa.
*zakłamanie*
Wydaje mi się, że hipokryzja, zakłamanie władzy, nie jest jeszcze rzeczą najgorszą. Dopóki ktoś jest hipokrytą, znaczy to, że ma świadomość, że to, co robi, jest niezgodne z pewnymi normami. Nakłada więc maskę i udaje innego niż jest. Gorzej dzieje się wtedy, gdy człowiek zdejmuje tę maskę i zamiast służyć pewnym wartościom zaczyna je sam na nowo ustanawiać, według własnego uznania. A mam wrażenie że to się właśnie dzieje: władza przekracza tę niebezpieczną granicę między hipokryzją a cynizmem. Prawdą jest to, co my za nią uważamy. I możemy to przegłosować!
*Sokrates*
nie zdążył przegłosować, niestety