Chciałbym opowiedzieć o rozważaniach młodego studenta nad ograniczającą rolą materializmu. Pewnego dnia po długotrwałym ćwiczeniu, przysnąłem w sali 219; we śnie ujrzałem jak moje ręce sięgają po materiały pomocne w kształceniu młodego oboisty, były to między innymi J. J. Quantz’a Versuch einer Anweisung der Flöte i E. Rothwell Oboe technique. Pomyślałem sobie: toż to czysty materializm. Miałem obawy, czy dzieła te nie znajdują się na indeksie ksiąg zakazanych (dla studenta), zgodnie ze słowami “nie interesuj się i nie filozofuj”. Po przebudzeniu byłem pełen wewnętrznego niepokoju. Postanowiłem całą tę sprawę zbadać w sposób szczegółowy. Na początek sprawdziłem znaczenie słowa “materializm”. Jest to kierunek filozoficzny przeciwstawny idealizmowi, a także postawa życiowa polegająca na kierowaniu się w postępowaniu przede wszystkim względami materialnymi, na rezygnacji z dążenia do celów idealnych w imię osobistych korzyści, wygód i przyjemności życiowych. Przypomniały mi się czasy lekkiego komunizmu, na który udało mi się jeszcze załapać. Przez 40 lat człowiek musiał często zapominać o otaczającym go świecie; walczyć o swoje prawa w kolejkach, nie wiedząc “za czym kolejka ta stoi”. Dzisiaj wkraczamy w kapitalizm, pełni ufności w wielkość pieniądza; tyle tylko, że materializm może się jeszcze trochę lepiej w nas rozwinąć niż za komuny. W celu odnalezienia, a następnie zrozumienia materializmu, poddałem analizie własne życie. Mój zwykły szary dzień okazał się dniem doskonale zorganizowanym. Prawie wszystko realizuję tak, jak zaplanował to mój mózg, mój komputer pokładowy, który zapewnia mi całkowite bezpieczeństwo; tylko niewielki margines działania pozostawiam nieprzewidywalnej głupocie. Jestem pełen otwartości wobec otaczających mnie ludzi.
Byłem pełen tej wewnętrznej pewności siebie dopóki nie spotkałem człowieka chorego na AIDS. Mój komputer zapewniał mnie o nieistnieniu takich ludzi natomiast nieprzewidywalna i odrażająca głupota zmusiła mnie do podania ręki temu człowiekowi. Spowodowało to opadniecie pierwszych łusek z moich oczu. Spostrzegłem wielorakie możliwości budowania materializmu w swoim życiu; związanego z pieniędzmi, nauką i otaczającymi mnie ludźmi.
Materializm związany z pieniędzmi przypomina mi metaforę C. K. Norwida, że świat, w którym króluje pieniądz, przemienia się w Syberię, równie nieprzyjazną człowiekowi i jego wolności jak ta Syberia, na którą car wysyłał na katorgę lub zesłanie polskich patriotów. “Pieniądz, kiedy jest stawiany wyżej niż zasady sprawiedliwości i wyżej niż sam człowiek, przekształca świat w mroźną krainę, w której człowiek jest oddalony od człowieka i w której prawie wszyscy stają się niewolnikami” 1. Kiedyś myślałem o nowym magnetofonie z DOLBY, że to ostatnia rzecz, której mi brakuje. Dzisiaj mam ten magnetofon, brakuje mi natomiast odtwarzacza CD.
Tak trwa bez końca, ciągle czegoś brak Nie mogę się ograniczać starymi sprzętami, muszę dążyć do posiadania tych najnowszych, najwyższej jakości. Nigdy nie będę więc zadowolony z tego co mam. chyba że spróbuję spojrzeć na życie z innej strony. Mam radość przebudzenia ze snu. piękno otaczającej mnie przyrody, naganę rodziców, nerwowe egzaminy i dużo zajęć, które nie pozwalają mi myśleć o tym, czego nie mam. Trzeba umieć rozgraniczyć wykorzystanie pewnych środków finansowych koniecznych do godnego życia od żądzy posiadania. Materializm związany z pieniędzmi jest najłatwiej zauważalny, ale nie jedyny.
Czy nauka pojmowana materialnie może prowadzić do mądrości? Oto zdanie A. Mickiewicza o mądrości człowieka:
Nauką i pieniędzmi drudzy cię zbogacą,
Mądrość musisz sam z siebie własną dobyć pracą.2
Mogę ograniczyć się do biernego kształcenia, przyjmowania tego co jest mi przekazywane w uproszczonej formie. Ta metoda, zwana systemem 3xZ (zakuć, zdać, zapomnieć), pomogła mi przejść bez większych problemów przez okres nauki w liceum Teraz należałoby to kontynuować. W tym celu jako młody student winienem przyjąć kilka założeń programowych:
1) nic ma możliwości kształcenia się w tej uczelni, u tych profesorów, z tymi studentami;
2) profesor ma zawsze rację,
3) nie wychylać się i nie poszukiwać, bo to niebezpieczne.
Tylko czy jest to droga do mądrości? Życie nieustannie goni (galopuje) naprzód. Jeśli będę się opierał tylko na wiedzy moich pedagogów, to pozbawię się jasnego spojrzenia na współczesny świat.
“Przez wiele lat podstawę fizyki stanowiło prawo grawitacji I. Newtona, jednak spojrzenie na ten problem zostało zmienione przez jednego człowieka w bardzo krótkim czasie. A. Einstein w nowej formule uwzględnia różne drobne efekty, których w prawie Newtona brak, ale prawo Newtona i Einsteina są zgodne co do skutków podstawowych. Owe dodatkowe skutki uwzględnione przez Einsteina posłużyły wyjaśnieniu nieregularności orbity planety Merkurego, których nie można było wyjaśnić za pomocą prawa Newtona”.3
Spójrzmy na muzykę. Dzisiaj pojawia się dużo publikacji dotyczących prawidłowego wykonywania utworów barokowych i klasycznych. Stwierdzenia zawarte w tych publikacjach są często odmienne od uwag naszych wykładowców. Oczywiście jest wiele problemów uniemożliwiających zapoznanie się z tymi opisami. W szczególności nieznajomość języków obcych. Przez trzy lata uczę się jakiegoś języka jako student, aby po ukończeniu tej nauki stwierdzić, że nadal nie jestem w stanie tego języka zrozumieć. Temu wszystkiemu są winne złe warunki nauczania, słaby poziom lektora, dlatego ja mogę być spokojny. Ja sam z siebie nic nie mogę zrobić. Nie potrafię inwestować w swoje umiejętności. Przez wiele godzin ćwiczę program na egzamin niczym “przodownik pracy”, liczę kolejne godziny nie zastanawiając się nad sensem mojej pracy. Wszystko jest piękne, bajecznie kolorowe, dopóki nie spotkam studenta z Niemiec, Francji lub Włoch, próbującego rozmawiać ze mną o współczesnej notacji muzycznej, o kulturze, sztuce, jak i wielu innych dziedzinach współczesnego życia.
Przypomina mi się jedna z lekcji matematyki, na której pokazano mi, że rzeczy niemożliwe są w rzeczywistości możliwe. Byłem przekonany o niemożności obliczenia pierwiastka kwadratowego z -1. Okazało się jednak, że istnieją liczby zespolone, dzięki którym obliczamy, że pierwiastek kwadratowy z liczby wynosi i. (Liczba zespolona to z=a+b*i, gdzie a i b to liczby rzeczywiste. Gdy b=0 to liczba zespolona jest tylko liczbą rzeczywistą z=a).
Nasze życie ciągle odkrywa coś nowego. Z początku jest to dla nas najważniejszą sprawą, lecz już po chwili okazuje się, że to tylko mała cząstka nieskończoności. Czy jako student Akademii Muzycznej potrafię się bawić muzyką, chociaż na chwilę zapomnieć o błędach, o nieczystościach intonacyjnych, cieszyć się tym, że mogę ludziom i sobie sprawiać radość?
Czasem boję się postępowania według planu pięcioletniego pod tytułem “Ja-profesjonalista”. Zgodnie z założeniami nie uznaję żadnych pomyłek u siebie, ani u innych muzyków, w związku z tym nie mogę muzykować w zespołach, bo inni muzycy nie dorastają do mojego poziomu. Nie mogę również cieszyć się moimi osiągnięciami, ponieważ nie były one doskonałe.
Drugą metodą postępowania jest koncepcja nieustannego rozwoju poprzez codzienną pracę. Jej efekty nie są od razu widoczne, pozwalają jednak uwierzyć w sens jakichkolwiek poszukiwań, nawet jeśli “profesor” niczego nie może mnie nauczyć. Studia są na to abym się rozwijał, a nie narzekał, bo to mnie nigdzie nie zaprowadzi. Rozwój na kilku płaszczyznach naukowych jest większym dobrem niż tylko w jednym kierunku. Wiele płaszczyzn to dążenie do nieograniczonej przestrzeni myślowej – mądrości.
Materializm międzyludzki to kolejny dobry sposób na życie. Moje “Ja” zawsze na piedestale wartości. Co mnie może obchodzić uwaga Mickiewicza?
Muzyk zmiesza orkiestrę najlepiej dobraną,
jeśli grając stara się żeby go słyszano.4
Tak przyjemnie jest być despotą, mieć zawsze rację, głosić piękne teorie, siedząc w klatce z telewizorem. Jest to takie proste. Z powodu różnych zdarzeń, kompleksów, otaczam się dla “własnego bezpieczeństwa” kulą obojętności i staję się wyjałowionym człowiekiem pomstującym na innych. Jest to wspaniałe wyjście z sytuacji wymagających ode mnie kompromisu. Często oceniam drugiego człowieka od razu, bez zbytniego
poznawania, jakie wartości reprezentuje. Wydaje mi się, że mam prawo do dania własnej oceny; jeśli jest pozytywna, to mogę z nim współdziałać. Tak naprawdę najważniejsze jest to, abym podając rękę drugiemu człowiekowi mógł się pozbyć jak najmniejszej liczby przyzwyczajeń i wygód. Na co mi człowiek, który wymaga ode mnie samozaparcia i porzucenia mojego snobizmu. Po co ja mam się angażować, niech mu ktoś inny pomoże, a zresztą, jak sobie sam nie pomoże, to cóż mu po mnie. W ten sposób dokonuję wspaniałej oceny pełnej obiektywizmu i życiowej dojrzałości, bo jestem najlepszy. Tak więc pomoc człowiekowi, który się zagubił na drodze życia nie ma sensu, ponieważ zbyt drogo to kosztuje i jeśli przez tyle lat się nie zmienił, to już na pewno się nie zmieni.
Przez wiele lat w praktyce doskonaliłem tę teorię wspólnie z moją siostrą. Kiedy chciałem z nią porozmawiać, zbywała mnie brakiem czasu. Nie mogłem być gorszy od niej, w związku z tym życie towarzyskie w domu ograniczało się do ćwiczenia rzutu krzesłem, trzaskania drzwiami oraz do doskonalenia metod okazywania pogardy wobec drugiego człowieka. Przez długi czas uważałem, że winna jest siostra, powtarzałem sobie nieustannie: “Dopóki ona się nie zmieni, to ja nic nie mogę zrobić”. Na szczęście nastał taki dzień, kiedy wyrwałem się ze swojego kodeksu zachowań: jedynego i słusznego. Zdałem sobie wówczas sprawę z konieczności rozpoczęcia dialogu od samego siebie. Kiedy zacząłem pokonywać te bariery, zobaczyłem jak wspaniałą mam siostrę i zrozumiałem jak wielki był mój wkład w mur obojętności. Teraz mogę się śmiać z mojej głupoty, zapatrzenia w siebie.
Moim zdaniem przez życie należy iść wytrwale nie pozbywając się ideałów. “Na pustyni nigdy nie będziesz zgubiony, jeśli uwierzysz, że znajdziesz oazę”.5 Starać się być człowiekiem i muzykiem, a nie tylko muzykiem. Aby być człowiekiem “trzeba tylko aż chcieć!” Cenię każdego materialistę – samoograniczonego. który zastanowił się wcześniej nad wyborem tej drogi życia. Ja go rozumiem: życie to jedna wielka ograniczoność. To tylko odcinek pomiędzy datą urodzenia i śmierci; lecz można go podzielić na pól, następnie znowu na pół itd. – tak w nieskończoność. Nie jestem w stanie ogarnąć ilości tych chwil. Porządku ich następstwa pilnuje moim zdaniem nieskończony ideał. Każdy może go nazywać jak chce. Do nas należy wybór: otwartość czy ograniczenie.
Ożłopawszy się wiedzy odnalazłem chwilowy spokój i częściowo zrozumiałem materializm. Mogę teraz bez obaw sięgnąć – na jawie – po materiały pomocnicze w kształceniu młodego oboisty i szukać swojej drogi w życiu (na razie idealistycznej) w oparciu o słowa Adama Mickiewicza:
Młodości ty nad poziomy wylatuj…
Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga…6
Wszak żyjem tylko raz…7
1 Jacek Salij OP, Wiara na co dzień, Poznań 1991, s. 201-203
2 Adam Mickiewicz, Mądrość, (w:) Wiersze, Warszawa 1972, s. 353
3 Alfred N.Whitehead, Nauka i świat współczesny, Warszawa 1988, s. 129-130
4 Adam Mickiewicz, Ja, (w:) Wiersze, Warszawa 1972, s. 352,
5 Phil Bosmans, Być człowiekiem, Warszawa 1990, s. 76,
6 Adam Mickiewicz, Oda do młodości, (w:) Wiersze, Warszawa 1972, s. 27-30,
7 Adam Mickiewicz, Pieśń Filaretów, (w:) Wiersze, Warszawa 1972. s. 30-32.
studencka sesja “Kultura – Wartości – Muzyka”
Akademia Muzyczna w Poznaniu, kwiecień AD 1993
Pingback: Mijają dni, tygodnie, lata | szczepanek.org