Być Sarmatą, wierzyć w mesjanizm Polski. Czy to jest coś złego? Osobiście czuję się dumny z bycia Polakiem, ze wspaniałej chrześcijańskiej historii Polski i mych przodków. Nie boję się Europy Zachodniej, ani świata. W końcu jeśli jesteśmy drugim narodem “wybranym”, to może najwyższy czas na pokazanie całemu światu, że na finansach się znamy. Patrząc na struktury i sposoby działania polskich spółek, nasuwa się następujący wniosek. Niech nas tylko wpuszczą do Unii Europejskiej, a my już się ich pieniędzmi zajmiemy.
Polak potrafi!!!
*ZSRE i mamona*
To jest dobry pomysł. Unia wyjdzie na nas jak Zabłocki na mydle, jak tylko nas dopuszczą do kasy to sami będą goli i weseli :).
*kto sprytniejszy?*
tylko ze jak na razie z wszelakich wyliczen (vide m.in. NCzas) wynika niezbicie, iz na tym calym budowaniu zjednoczonej Europy to – niestety – raczej my wyjdziemy goli i weseli. wbrew pozorom unijni politycy az tacy glupi nie sa, by nam jakakolwiek kase dawac.
*Kto sprytniejszy?*
Znam wyliczenia obecne, i jestem pewien, że gdyby nie było to korzystne dla unijnych polityków, to by nam prezentu nie zrobili. Jednak pisząc te kilka zdań powyżej miałem na myśli przyszłość (kilku- lub kilkunastoletnią), w której wzorem Hiszpanii powinniśmy się zabrać za europejskie pieniądze i znacząco je uszczuplić. Jakoś nie czuję kompleksów wobec zachodnich polityków. Poza tym, przy obecnej sytuacji w Polsce – kolejnych rządach bezradnych – jakiekolwiek działanie gospodarki jest utrzymywane tylko i wyłacznie przez pomysłowość ludzi. Oczywiście nie zawsze jest to uczciwe (czyli jest naganne), ale dobrych, zdrowych pomysłów też jest dużo.
Naprawdę nie czuję się mniej sprytny od skostniałych struktur unijnych!!!