Oto jak działa: szatan rzuca myśl albo pokusę w nadziei, że ją połkniemy. On zna nasz życiorys, wie, co w naszym wypadku poskutkuje, zatem krój jest doskonale dopasowany do sytuacji. Tego ranka w czasie mojej modlitwy pojawiał się pycha, potem troska, cudzołóstwo, żądza, łakomstwo. Gdybym myślał, że to wszystko jest we mnie, w moim sercu, poczułbym zniechęcenie. Jednak wiem, że moje serce jest dobre, i to pozwala mi zablokować pokusy, natychmiast, tu i teraz. Kiedy szatan cię sonduje, nie idź na żadne ugody. Jeśli wyrazimy zgodę, jeśli coś w naszym sercu powie: “Tak, masz rację”, wtedy on wlewa się dalej. Zobaczysz piękną kobietę i coś w tobie powie: “Pragniesz jej”. To zły nęci zdrajcę w tobie. Jeśli twój zdrajca powie: “Tak, chcę jej”, wtedy naprawdę zacznie ogarniać cię żądza. Niech to trwa przez lata, a oddasz mu fortecę. To może sprawić, że dobry mężczyzna czuje się okropnie, ponieważ myśli, że jest pożądliwy, chociaż tak naprawdę nie jest. To wynik nieustannego ataku.
Proszę nie zrozumcie mnie źle. Nie chcę za wszystko winić diabła. Prawie w każdą sytuację są zaangażowane elementy ludzkie. Każdy człowiek ma swoje zmagania, każde małżeństwo ma swoje chropowate miejsca; w każdym kapłaństwie są konflikty osobowe. Jednak te sprawy są jak ognisko, do którego wróg ciągle dolewa benzyny i zmienia je w płonący stos. Płomienie strzelają w górę, stając się rozszalałym piekłem, i nagle to, co czujemy, zaczyna nas przytłaczać. Zwykłe nieporozumienie staje się podstawą rozwodu.
John Eldredge – Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy s.162-3
*ha!*
Trafiłeś w moje nastroje… Dziękuję za ten cytat… Pomógł mi coś zrozumieć. 🙂
*pragnienie*
a on zobaczył swoją żonę (narzeczoną) i pomyślał: pragnę jej….pragnę miłości.
*pragnienie 2*
… a ona zobaczyła swego męża i pomyślała: pragnę dać mu wszystko, co mam najlepszego
*hm…*
a może przeczytalibyście Kochani tę książkę 🙂 wtedy zrozumiecie. Powyższe słowa napisał mąż tłumacząc, jak chciał w jednej chwili rozwieść się z żoną, z powodu… bardzo malutkiego nieporozumienia 🙂
Zauważcie ostanie najważniejsze zdanie w powyższym tekście “Zwykłe nieporozumienie staje się podstawą rozwodu.”
PS
Nie mogę obdarować Was tą książką, ale zachęcam do odwiedzin “W Drodze” pod linkiem.
*Przeżyć i rozmnożyć się…*
Piszesz o pożądaniu jak o czymś negatywnym, “szatańskim”, przed czym trzeba się bronić…Ale za popęd seksualny odpowiada układ limbiczny! Każde stworzenie ma zapisane w genach: PRZEŻYĆ I ROZMNOŻYĆ SIĘ. Wiem, to brzmi brutalnie i niektórzy czytając mój wpis myślą sobie, że jestem prymitywnym zwierzęciem. Ale każdy z nas pod tymi dwoma aspektami jest podobny do zwierzęcia. Tak, wiem, my jesteśmy ludźmi, mamy jeszcze rozum, upodobania, moralność… Tak, zgadzam się z tym, w warunkach, w jakich my żyjemy, tak jest. Możemy sobie wybrzydzać, nie zjemy flaczków na obiad, bo na samą myśl o nich robi nam się niedobrze. Ale wystarczą dwa dni głodówki, by zajadać się nimi aż się uszy trzęsą. Po długotrwałej głodówce bez żadnych skrupułów zjemy swojego przyjaciela…Ludzie przebywający w obozach koncentracyjnych nie potrafili się powstrzymać przed zjedzeniem zmarłego współwięźnia, bo jego ciało to była jednyna rzecz jaką mieli od miesięcy w ustach…I gdzie tutaj była moralność?
Myślę, że nigdy nie wyzbyjemy się pożądania do osób płci przeciwnej. To jest niewykonalne i przeciwne naszemu biologizmowi. Możemy jedynie starać się panować nad własnym ciałem i nie poddawać uczuciu pożądnia…ale czy to zawsze jest dobre? (czasami może mieć negatywne skutki dla zdrowia)
Jako chrześcijanka, mimo swej zwierzęcości, przychylam się do ciągłej i nieustannej walki z samym sobą, z pokusami, gdyż jestem świadoma tego, że najpierw pojawia się zła myśl a dopiero po niej grzech.
*nie ma*
usprawiedliwienia dla zdrady.
*Nieporozumienie jest jak wrzód*
Trzeba uczyć się rozmowy. Nie chodzi mi tutaj o wymianę informacji w stylu “co tam słychać” ale o prawdziwą i szczerą rozmowę. Na początku nie zawsze wychodzi tak jak powinna. Mamy zahamowania przed otwarciem się, nie potrafimy odpowiednio wyrazić swych uczuć ale po jakimś czasie zaczynamy coraz to lepiej poznawać i rozumieć siebie i drugiego człowieka. W trakcie takich rozmów wyjaśniamy na bieżąco konflikty i nieporozuienia, przedstawiamy swoje oczekiwania wobec partnera, poruszamy ważne tematy. Po jakims czasie rozmowy stają się codziennym rytuałem i nie są już tak trudne jak na poczatku.
Kiedy ludzie ze sobą nie rozmawiają i wciąż przemilczają rozczarowania, to po jakimś czasie wszystko w nich narasta i w pewnym kulminacyjnym momencie wystarczy małe nieporozumienie, by wybuchnąć i wylać na partnera czarę goryczy (wygarnąć mu, jak to się potocznie mówi). Nieporozumienie jest podobne do wrzodu. Gdy rozpozna się we wczesnym stadium, można go szybko, skutecznie i prawie bezboleśnie usunąć. Gdy jest większy, może przy niewielkim ruchu pęknąć i wylać swą zawartość powodując zapalenie otrzewnej, które niestety dość często kończy się śmiercią. Dlatego należy pamiętać, że małe nieporozumienie, “nie leczone” rozwija się prężnie i szybko, by po jakims czasie stać się bardziej bolesnym i trudniejszym a nawet niemożliwym do “wyleczenia”.
*Do Nestora*
Odnosze wrażenie, iż źle zinterpretowałeś mój komentarz. Ja oczywiście nie usprawiedliwiam zdrady a juz na pewno nie naszym biologizmem! Kiedy pisałam o popędach miałam na myśli skrajne warunki. A zdrada żony, męża, narzeczonej, itd. nie jest skrajnym warunkiem!!!
*do Maiden*
Nie odnosilem sie do Twego komentarza:), o byla taka ogolna mysl:).
*Ja znowu do Nestora*
A to w porządku, myślałam, że źle mnie zrozumiałeś dlatego wolałam to sprostować 🙂