Mądrość studenta czyli o tym, co myśleniem zowią

Pełen wakacyjnych wrażeń, słoneczno-kolorowych, wprost bajecznie stworzonych pejzaży jesiennej przyrody, powróciłem kilka dni temu na łono uczelnianej rodziny. Po przekroczeniu zaklętej bramy naszej uczelni znalazłem się w innym świecie. Ślizgając się po “marmurowej” posadzce udało mi się dotrzeć (bez uszkodzeń) do nowych pomieszczeń klubowych. Z wrażenia długo przecierałem oczy i próbowałem odnaleźć głębszy sens takich zmian. Wreszcie doszedłem do genialnych jak zwykle wniosków. Władze uczelni kochają nas i martwią się o to, abyśmy zdobywali mądrość, nie tylko muzyczną. Dlatego mogę gnieść się przy stole przełykając ciastko i spoglądać na talerz plastyka, który zajada grochówkę. W czasie tej codziennej imprezy mam sposobność wylewania potoku słów na talerz tegoż plastyka, ot, chociażby fraszki o aż 3m2 na studenta pomieszczeń ćwiczebnych. Tam też przypomniałem sobie o tradycjach naszej wspanialej orkiestry dworskiej, dla opisania której sparafrazuję słowa Mikołaja Reja:

Student dyrygenta wini, dyrygent studenta.
A jej prostej zewsząd nędza.

W to naprawdę trudno uwierzyć, ale my możemy grać to, co chcemy. Nikt nie zabrania grania w zespołach kameralnych czy orkiestrze kameralnej utworów klasyków wiedeńskich. Na cóż nam jednak Haydn, Mozart, Beethoven? Gdyby tak władze kazały, to byśmy grali ich utwory, ale skoro rozkazu nie ma, to można tylko narzekać, a w żadnym wypadku nie wolno myśleć o stworzeniu malej orkiestry studenckiej. Czy naprawdę nikt nie może dyrygować i grać dla przyjemności?

Kiedy wąchałem – teraz już schabowego znajdującego się w krzyżowym ogniu dwóch widelców plastyka, nasunęło mi się wyjaśnienie tego zawiłego i długoletniego problemu. Taki Haydn w symfonii Pożegnalnej przeciwstawia się idei naszej pałacowej orkiestry. Według Haydna muzycy winni po zakończeniu swojej partii wziąć nuty i wyjść; u nas praktykuje się to w odwrotnej kolejności. Symfonia Salomon tegoż kompozytora może przypomnieć studentowi o mądrości króla Salomona, a to niebezpieczne. Mozart napisał Cosi fan tutte (Tak czynią wszystkie czyli szkoła kochanków – sic!), a poza tym ściągał od Bacha. Beethoven jest najgorszy, bo muzyka z IX symfonii zdegenerowała młodzieńców w Stowarzyszeniu umarłych poetów, oni – o zgrozo (sic!) – zaczęli myśleć.

Od droższego czasu (jeszcze przed Jurrasic Park) panuje w naszych umysłach Tyrannosaurus Rex czyli Tyran-król (wg Bossa). Panuje wszechwładnie i stwarza wspaniałe warunki do hodowania młodego studenta. Student chodzi do “szkółki”, nawet może się uczyć, ale w żadnym wypadku nie wolno mu myśleć. Mógłby przecież w swojej naiwności dostrzec bezsensowność nauczania pewnych przedmiotów i przyczynić się do wzrostu bezrobocia. Władca umysłów nie wymaga od nas niczego oprócz grania. Tak wiec nie musimy dyskutować ze studentami z innych uczelni, bo to my jesteśmy ARTYSTAMI. Jeśli jeszcze pojedziemy na kurs zagraniczny, to już wiemy, że “Polen über alles”: jesteśmy genialnymi muzykami, a winą za nasze niepowodzenia obarczamy kłopoty materialne. Tylko czy to aby jedynie kwestia takiego, a nie innego systemu nauczania, braku dobrego instrumentu, czy też jest to po prostu niechęć do podejmowania ryzyka, co więcej – ucieczka od posiadania własnego zdania i szukania swojej drogi w życiu? Wynikiem tego stanu rzeczy są dzieła tak wybitne, jak część prac dyplomowych, w których poza stroną tytułową próżno szukać istotnych różnic (chyba w grubości papieru i blądach órtógraphicznyh).

To smutne, ale w większości kochamy Tyrana-króla (schematyzm myślowy), pomimo tak jasnego znaczenia słowa tyran – ciemięzca. Po prostu jeśli profesor mi nie pomoże, to ja już nic nie mogę, bo żyję na ,,pustyni”(?), gdzie nie ma książek, nut, płyt, kaset, filmów, przyjaciół itd.

Przyjacielu z I roku! Nie idź tym śladem pseudomądrości, bo po roku nie będziesz miał z grania prawie żadnej radości, a do tego ograniczone horyzonty myślowe. Uchylę ci tutaj rąbka tajemnicy: muzykę baroku można (wierzaj studentowi) grać bez wibracji, natomiast w impresjonizmie wzbogacić dynamikę o pp.

Zacząłem tutaj prawić morały, a sam nie jestem lepszy. Może sprawiły to słowa Jana Kochanowskiego przeczytane wieczorową porą:

Cieszy mię ten rym: “Polak mądr po szkodzie “;
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie.
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

P.S.
“…przed szkołą, i po szkole…”? A swoją drogą, Haydn zatytułował 22 symfonię Filozof. Wesołych Świąt na okres I semestru.

Boss
dla “Sotto voce” AD 1993 nr 4

One thought on “Mądrość studenta czyli o tym, co myśleniem zowią

  1. Pingback: zmagania intelektualne braci studenckiej | szczepanek.org

Comments are closed.