W ostatnich dniach grudnia AD1989 wszystko zaczęło się we Wrocławiu… Tutaj było spotkanie z M. w Teatrze Polskim na scenie, gorączkowa rozmowa przez tłumacza, a potem już luźniejsza w tym samym języku… była hala na Witelona, wspólne posiłki, bandażowanie palca… i zaproszenie do Poznania.
Potem był wiosenny wyjazd do M. do Poznania AD1990 i zauroczenie ludźmi i miastem… osiadłem tam na czas studiów, ciągle spotykając się z M. i kolejnymi szybko poznawanymi osobami… Mijały kolejne lata, coraz rzadsze ze względu na odległość: spotkania i rozmowy z M.
Wczoraj grudzień AD2003 koło historii domknęło się, byłem we Wrocławiu z moim chórem, i spotkałem Chór z Poznania, w którym udziela się M. Łza w oku się zakręciła, a serce żywiej zabiło, tyle wspólnych wspomnień… nawet nowa płyta tego chóru ma ten sam tytuł i wigilijne kantyczki, jak te które nagrywaliśmy w innym składzie na kasetę AD1993…
Czas mija, ale prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko 🙂
*koncośtam*
jeju, taka piękna konwergencja:).
Dzięki Jarek. pozdrawiam. M.
*naiwna…*
(…)
… i ja właśnie nieustannie wyobrażam sobie, że mam miliony przyjaciół… bo tak czuję.. i tak chcę traktować każdego Człowieka jak Przyjaciela… bo wiem, że “każdy Człowiek to Anioł Wcielony” (tak powiedział mi dr K. Mech, który się chyba trochę na tych sprawach zna…)
a ja mam dziwne szczęście, że nieustannie i Przypadkowo natrafiam na takich Aniołów, co uczą mnie życia i mądrości… bo trzeba mi tego bardzo… bo mam pewne braki… ale wiem to i chcę pracować nad sobą, dlatego Pan Bóg posyła mi Aniołów Wcielonych…
dlatego i Panu i Aniołom dziękuję…
i przepraszam…