Czy samowolka jest spontanem?

Dedykowane Chlipowi temu, co pierwsze słowa tutaj zapisał i przekonał do zamieszczenia tego, co poniżej czyli kontrowersyjnych zdań (łac. controversia – wątpliwość, zwada, dysputa…)

Czy samowolka jest spontanem? – ucieczka od wolności

Poniższe myśli, ujrzałem w jednej chwili i zapisałem kilka tygodni temu. Pomyślałem jednak (blokada spontaniczności), że powinny się odleżeć tak, aby emocje nie zaślepiły rozmowy, bo “co nagle, to po diable“… Dzisiaj mam nadzieję, że choć jedna osoba przeczyta te słowa do końca i się nad nimi zastanowi. Nie odbierając tego jako osobisty atak na czyjeś poglądy, lecz jako troskę o wzrost każdego, nawet najbardziej różniącego się ode mnie charakterem i temperamentem człowieka. Czego daj Boże! życzę: sobie i wszystkim czytającym te słowa.

Co więcej życzę osobom spontanicznym, świadomego (sic!) ugruntowania w swoich poglądach, ponieważ Kościół jest jednością w różnorodności “be together diffrent!” Obyśmy się różnili, posiadali własne zdanie i się nim wzajemnie ubogacali.

W mojej ukochanej rodzinie wlano mi do serca lwowską tradycję: gościnności, służebności, odpowiedzialności za Naród, Ojczyznę i nauczono słów Semper Fidelis (łac. ZAWSZE wierny). Słowo ZAWSZE jest opoką wartości chrześcijańskich, powtarzamy je każdorazowo w doksologii (gr. doksa – chwała, cześć, logos – słowo) – Gloria Patri, et Filio, et Spiritui Sancto. Sicut erat in principio, et nunc, et semper, et in saecula saeculorum. Amen (łac. Chwała Ojcu, i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i ZAWSZE, i na wieki wieków. Amen).

Jestem objęty, tym ZAWSZE w miłosnym uścisku 🙂 To znaczy im bardziej chcę uciec od ZAWSZE, tym bliżej ZAWSZE się znajduję.

Dlaczego człowiek współczesny boi się słowa ZAWSZE tak, jakby nie mógł uwierzyć, że jest prawdziwie WOLNY dopiero w tym ZAWSZE? Dlaczego niektórzy z moich znajomych, żyjąc w małżeństwie tak łatwo odrzucają ZAWSZE z przysięgi małżeńskiej “aż do śmierci“, wchodząc spontanicznie w nowe związki i wykluczając się w ten sposób z życia sakramentalnego w Kościele? Argument w zasadzie zawsze jest ten sam, “on(-a) to była pomyłka, wiesz Jarek, w życiu trzeba być spontanicznym… i wiesz Jarek, teraz znalazłem(-am), on(-a) to jest to!…” Pojawia się pytanie dlaczego 2-3 rozwody temu o poprzedniej osobie tak samo mówił(-a)…

Dlaczego człowiek współczesny potrzebuje, tak często i głośno “reklamować” własną spontaniczność? W takich momentach “reklamy”, można dostrzec jakby jego obawę, czy świat aby zobaczy, zauważy – jest w tym jakby z jednej strony krzyk rozpaczy “Tutaj jestem, piękny i młody, zobaczcie mnie!!!“, a z drugiej krzyk egoizmu “Jestem najlepszy, uczcie się ode mnie“…

Czego się obawiasz człowieku współczesny, wszak On powiedział

Nie lękajcie się!

.

Co ma największy wpływ na zachowanie i styl działania człowieka? Mówi się o determinującej roli temperamentu danej osoby, właściwego tylko tej osobie. W II wieku p.n.e. Galen wykorzystując hipokratesowską koncepcję czterech soków (krwi, flegmy, żółci żółtej, żółci czarnej) dokonał pierwszego podziału typów temperamentu. Według Galena istnieje dziewięć typów temperamentu, a wśród nich cztery pierwotne: sangwinik (łac. sangusis – krew), choleryk (gr. chole – żółć), melancholik (gr. melas – czarna, chole – żółć) i flegmatyk (gr. phlema – flegma, śluz). Późniejszą teorię temperamentu wypracował C.G.Jung. Wyodrębnił on dwa zasadnicze typy człowieka: ekstrawertyk – na zewnątrz (na świat) i introwertyk do wewnątrz (na własne “ja”). (por. Temperament jako determinant moderujący aktywność…)

Wydawać by się mogło, że człowiek rodząc się i otrzymując dany typ temperamentu, jest już skazany do końca życia na podążanie tym tropem. Jednak rozwój duchowości człowieka religijnego, o ile ma następować, wymaga podjęcia pracy nad sobą, niezależnie od rodzaju temperamentu. Abstrahuję teraz od złożoności typów temperamentów, jakie w każdym człowieku występują, upraszczając do czterech podstawowych. Sposoby duchowego wzrostu, dla każdego z czterech pierwotnych typów temperamentów opisał ks. bp Jan Szkodoń w Odpowiedzi na 101 pytań o duchowość w życiu codziennym:
sangwinik,
choleryk,
melancholik,
flegmatyk.

Nie ma idealnego temperamentu, każdy typ posiada od samego początku duchowe plusy i minusy. Jeżeli wierzący nie podejmie starania o swój rozwój duchowy, to jego początkowe plusy zanikną, a minusy się powiększą. I na odwrót, gdy taki trud się podejmuje to początkowe plusy wzrastają ponad miarę, a minusy zanikają.

Wracając do podstawowego pytania. Czym jest dla człowieka współczesnego spontaniczność? Spontaniczność jawi się dzisiaj jako nowa idea i jakość życia. W rzeczywistości idea ta, jest jedynie powrotem do starych myśli. Sama idea pojawiła się w latach 1960-tych, w związku z młodzieżowym buntem, przeciwko dotychczasowemu stylowi życia. Był to bunt przeciwko: Bogu, tradycji i społeczeństwu patriarchalnemu (opartemu na roli Ojca w rodzinie). (por. Naturalne i spontaniczne)

Spontaniczność jest dzisiaj “cool”, będąc praktycznie postępowaniem czysto mechanicznym. Została przeciwstawiona cechom charakteru, wymagającym pracy nad sobą, takim jak: okazywanie powściągliwości, samokontrola, samoopanowanie przed ślepymi odruchami. Rozum ma pozostać wyłączony, natomiast ciało ma dominować. Panowanie nad sobą, zaczyna być postrzegane jako coś negatywnego i zostaje zepchnięte w cień.

Co więcej pod hasłem “spontaniczność”, często próbuje się dzisiaj ukryć: chaos moralny, brak wiedzy oraz strach przed byciem sobą i odpowiedzialnością (dziecinność zachowań widoczna tutaj, jest różna!!! od bycia dzieckiem o czystym sercu – dzieckiem Bożym). Człowiek spontaniczny uważa siebie za twórcę, ponieważ tworzy nową rzeczywistość poprzez negację tego co niespontaniczne… Niestety, człowiek ów, bardzo często tak naprawdę nie potrafi zdefiniować niespontaniczności, bo brak mu do tego niezbędnego języka pojęć podstawowych, opartego na filozofii klasycznej. Jak więc może być prawdziwie spontaniczny, skoro nie wie czym jest spontaniczność?

Absurdem jest dawanie dowodu spontaniczności! Gdy słucham głosów: “ja jestem spontaniczny, ja jestem spontaniczna” to rodzą mi się w głowie następujące pytania. Dlaczego nie jesteś tego pewien człowieku? Dlaczego musisz o tym mówić? Przecież jeżeli jesteś spontaniczny, to wszyscy to widzą 🙂

W moralności chrześcijańskiej możemy wyróżnić dwa rodzaje spontaniczności: spontaniczność moralnie dobrą i spontaniczność moralnie złą.

Dzisiaj dla wielu ludzi tylko życie spontaniczne ma swój sens. Uważają oni często, że bez spontaniczności nie ma życia. Myślą, że ograniczając tę spontaniczność, zubożamy życie, nie pozwalamy na jego rozwój. Patrząc w ten sposób, przyjmuje się łatwo, że rachunek sumienia obdziera życie z jego uroków, prowadząc do wymazania zeń wszelkiej spontaniczności. Ludzie, którzy tak sądzą, nie uznają głębi myśli Sokratesa, że życie pozbawione refleksji nad samym sobą nie zasługuje na to, by je przeżyć. Dla nich Duch Święty przebywa w człowieku spontanicznym, a to wszystko, co przeciwstawia się rozkwitowi nieuporządkowanej spontaniczności jest obce temu Duchowi. Rozumując w ten sposób zapominają, że istnieją dwa rodzaje spontaniczności, które pochodzą z różnych źródeł.

Istnieje spontaniczność dobra skierowana ku Bogu i ludziom, płynąca z autentycznego przeżywania chrześcijaństwa, w którym słucha się uważnie słów Pana i w dojrzały sposób wciela się je w życie oraz spontaniczność niezdrowa, oparta na instynktach, pochodzących z niedojrzałości człowieka, czy też z działania złego ducha, spontaniczność rozbijająca, utrudniająca słuchanie i odpowiadanie na wezwanie Pana. Każdy człowiek doświadcza tak jednej, jak i drugiej spontaniczności.

Człowiek jako istota myśląca, kierująca się nie tylko instynktami może rozeznawać i poprzez rozeznawanie poznać, skąd pochodzi jego spontaniczność, które duchy są jej przyczyną i świadomie, z pomocą łaski Bożej, zmierzać ku temu, by cała jego osoba była włączona w służbę Bogu i ludziom, by nic w nich nie zubożało pragnienia pełnienia w życiu woli Boga Ojca, pragnienia, które staje się powoli rzeczywistością przeżywaną na co dzień z Chrystusem. Aby to osiągnąć, musimy nauczyć się kształtować i podtrzymywać spontaniczność płynącą z Ducha Świętego. Centralną rolę w tej sztuce ma właśnie codzienny rachunek sumienia.

o.Georges A. Aschenbrenner SJ – Codzienny rachunek sumienia

Przypominają mi się takie zasłyszane zwroty:

spontaniczny rozwód, spontanicznie nakarmił(-a) dziecko, spontanicznie zabił(-a), spontanicznie poczęli dziecko, spontaniczna Spowiedź święta.

Na koniec wypada powrócić do pierwotnego znaczenia słowa spontaniczny (łac. spontaneus dobrowolny, ochotniczy), które pochodzi od sponte (łac. dobrowolny, ochotniczy). Zastanawiające sponte oznaczające dobrowolnie, czyli dobro i wolność, dzisiaj jest używane w kontekście znaku protestu, który ani nie rodzi dobra ani wolności, jest raczej ucieczką od zadanej wolność i odpowiedzialności za własne życie…

Czy protest grupy osób jest jeszcze spontaniczny? Czy tylko spontaniczną jest reakcja osoby, która ten protest zapoczątkowała, wymuszając już zachowanie innych osób? Na przykład ktoś spontanicznie powiedział “chodźcie na lody“, grupa poszła za tym głosem, ale czy osoby w tej grupie były spontaniczne? W moim odczuciu inna osoba byłaby spontaniczna (była sobą) w tej grupie, gdyby potrafiła powiedzieć NIE, i wypowiedzieć własne zdanie, być może odmienną propozycję. Natomiast grupa idąca ślepo za głosem przywódcy, nie jest spontaniczna, tylko sterowalna!

Spontaniczność jest tylko wtedy twórcza dla duchowości człowieka, gdy posiada on dobrze ukształtowane sumienie, i głęboko zakorzenione w sercu wartości moralne, ponieważ wtedy każdy, nawet najbardziej spontaniczny odruch jakby rodzi dobro. W sytuacji odwrotnej spontaniczność prowadzi ku zatraceniu…

Czym jest prawdziwa spontaniczność? Myślę, że najpiękniej można ją zobaczyć w trzech kantykach z Ewangelii św.Łukasza: Magnificat, Benedictus i kantyku Symeona… Słowa spontanicznie wypowiedziane przez Kobietę i Mężczyzn…

Niesamowite i zaskakujące, człowiek wierzący jest najbardziej spontaniczny, gdy wypowiada Fiat! (łac. Bądź wola Twoja!), dopiero wtedy uwalnia się od wszystkiego co przyziemne i wyrachowane, a wydawać by się mogło, że jest to brak spontaniczności… Zadziwiająca jest ta wiara w Tego co był, jest i zawsze będzie! Choć mnie już na tej ziemi, wkrótce nie stanie, On zawsze będzie! Przypominają mi się słowa Carpe diem (łac. chwytaj dzień) i zachęcanie do wyzwań ponad miarę… jakże niewielu ludzi ma do tego odwagę!

Prawdziwa spontaniczność, zachwyt światem jest czymś cudownym, rozwijającym i twórczym. Jednak bardzo rzadko zauważam ten rodzaj spontaniczności… najczęściej są to zachowania, które post factum określa się mianem spontaniczności, bo takie słowo brzmi dojrzalej.

Duc in altum!
(łac. wypłyń na głębię)

to zachwyt światem, człowiekiem i przyrodą. To wypłynięcie na głębię wiary i dojrzałości życiowej, dzisiaj często ograniczane jedynie do głębi pseudo-improwizacji…

Pytam Ciebie człowieku współczesny, kiedy ostatni raz zachwyciłeś się, na przykład: wschodem słońca, chmurowymi barankami na niebie, śniegiem wpadającym do buta, nikomu niepotrzebnym biegiem do gwiazd i życiem starego schorowanego człowieka czy też umysłowo chorego? Kiedy?… bez tego cała ta spontaniczność, jest pustym słowem, i w moim odczuciu nic nie warta…

Poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli! (J 8,32) – ulubiony cytat Jana Pawła II

PS
Po przeczytaniu powyższych słów mam do Ciebie prośbę “Bądź sobą!”, nie przyjmuj moich poglądów za swoje, po prostu “Bądź sobą i szukaj, a znajdziesz!”… a jeśli widzisz wokół siebie, albo w piszącym te słowa różnorakie słabości i strach, to przenigdy nie pozwalaj sobie z tego powodu, na obniżenie poprzeczki wymagań, względem siebie samego. Bo Twoje życie jest największą wartością dla Ciebie, Twoich bliskich i dzisiaj już zapomnianych pojęć Narodu i Ojczyzny!

5 thoughts on “Czy samowolka jest spontanem?

  1. *…*

    przeczytałam…
    będę jeszcze wracać…
    bo nie potrafię tak naraz wszystkiego pojąć, zrozumieć…

    Jarku… dziękuję…
    także za to, że dzięki Tobie mogę wymagać od siebie coraz więcej.. że wzrastam.. (chyba?)…

  2. *”zachęcanie do wyzwań ponad miarę… “*

    Gdy czytałam Twoje słowa, Jarku, stanął mi przed oczami moment, w którym po raz pierwszy świadomie powiedziałam moje “Fiat”. Było to bardzo spontanicznie wyrażone zawierzenie.. zawierzenie Bogu… zawierzenie dziecka… I choć mógłby ktoś powiedzieć [a spotkałam się z takimi opiniami], że dziecko w tym wieku nie wie, co tak naprawdę mówi… ja wiem, że tamto ZAWSZE ukształtowało mnie i wciąż mnie kształtuje… I choć różne były chwile w moim życiu, choć czasem chciałoby się uciec i zapomnieć, to jednak to ZAWSZE było we mnie cały czas. I nie pozwoliło odejść, zapomnieć.
    I Bogu za to dziękuję.

    Pytasz kiedy zachwyciłam się światem…
    Wczoraj, wracając do domu z Kościoła.
    Padał śnieg (za którym z pewnych powodów nie przepadam), było ślisko, mokro… a mnie to wszystko radowało.
    Wracając z Eucharystii, trwając w dziękczynieniu, obięłam nim wszystko co mnie otaczało…

    I jeszcze jedno.
    Nigdy nie obniżajmy własnej poprzeczki z powodu słabości drugiego człowieka. To nie człowiek ma być naszą podporą i fundamentem, nie z człowieka jest siła do podążania tą drogą. Podporą, Fundamentem, Siłą jest Bóg. ZAWSZE.

  3. *:)*

    Właśnie skończyłam pisanie na brudno drugiej i tym razem ostatecznej wersji pracy z pedagogiki o zgubnym wpływie relatywizmu moralnego i neutralności światopoglądowej na wychowanie. 🙂 Biorac pod uwagę, ile mnie to kosztowało wysiłku – a skądinąd mam pewnien talent do pisania i odrobinę rozumu – zastanawiam się, jak wiele czasu poświęcasz na pisanie tak wspaniałych tekstów – i jeszcze robisz to dobrowolnie. 🙂 I tym bardziej Cię podziwiam…

  4. *spontaniczne “bądź wola Twoja”*

    Ciekawy tekst, Jarku. Prowokujący do myślenia. Dziękuję.
    Co do tego “Fiat – bądź wola Twoja”. Często wypowiadane słowa. Słowa – klucz. Słowa – wytrych. Szczerze mówiąc – jestem nieufny wobec tych, którzy je zbyt łatwo wypowiadają. Którzy zbyt łatwo mówią Bogu “tak”. Wydaje mi się, że często jest to zdjęcie z siebie czegoś. Nie wiem – odpowiedzialności, kreatywności, czegokolwiek. Nie chcę uogólniać – chcę przedstawić sytuację, która nie wydaje mi się dobra. Bo z własnego doświadczenia widzę, że często jest tak, że “bądź wola Twoja” oznacza: twórz, użyj talentów, wymyśl coś – mówi Pan. Tak właśnie. Oto Bóg mówiący – dałem ci samodzielność, zakorzeniłem cię w Moim Synu – obdarzyłem cię mocą i światłością, dałem ci – na Mój obraz i podobieństwo – moc tworzenia. Więc stwórz coś, a nie powtarzaj ciągle tego SWOJEGO “fiat”.
    Tak właśnie. Coś w tym stylu.
    Tak więc – tekst mnie poruszył. Wróciłem do niego dwa razy. Wrócę może jeszcze. Na razie pozdrawiam!
    maciek

  5. *Gdy wypowiada!!!*

    a nie gdy paple, takie wypowiedziane “Fiat” miałem na myśli.

    Spontaniczność jest wtedy, gdy człowiek dobrowolnie i w pełni świadomie wypowiada to słowo. Dlaczego spontaniczność? Miałem tutaj przed oczami postać Maryi, która w Magnificat (spontanicznym kantyku) wypowiedziała “Fiat mihi secundum verbum tuum” (niech mi się stanie według słowa Twego).

    W tym kontekście widzę słowa Modlitwy Pańskiej “Fiat voluntas tua” (Bądź wola Twoja)

Comments are closed.